poniedziałek, 5 grudnia 2016

Od Heavena CD Samael

Zawyłem w stronę jaskiń po odsiecz, słysząc odgłosy walki w niewielkiej kotlinie u moich stóp. Członek stada może być ranny-pomyślałem w pierwszym odruchu z obojętnością. Długimi skokami znalazłem się na miejscu trwającego zdarzenia. Okropny odór unosił się z martwej skorupy leżącej opodal. Spocony, kary, wysoki koń dysząc resztką sił odtrącił tylnymi kopytami żywego mutanta, ale drugi zamierzał już zajść go od tyłu. Błyskawicznie przeanalizowałem sytuację i po chwili rzuciłem się na niego wyrywając nogę ze stawu stwora. Przeciwnik strącił mnie wierzgając silnie, lecz tuż po tym ugiął grzbiet. Wykorzystałem okazję i szybkim wyskokiem znalazłem się na górze. Wbiłem pazury w kark potwora i rozprułem nimi złączenie głowy i tułowia aż do kręgosłupa. Szczur wydał krótki, charczący dźwięk, pisnął na ostatnim oddechu i wyzionął ducha. Nagle usłyszałem rżenie tuż obok siebie; Ogier uskoczył przed atakiem ostatniego z mutantów. Otarłem pysk z brejowatej cieczy i pomogłem mu zakończyć nędzny żywot stworzenia. Dopiero wtedy spojrzałem na nieznajomego. Koń o czarnej sierści oddychał ciężko, kończyny obcego drżały pod naporem lekkiego wiatru, w oczach widziałem zgaszony lęk. Odsunąłem się na wszelki wypadek. Wtem pojawili się Embry, Layla, Echo i Duncan i otoczyli kopytnego. Nakazałem spokój uniesieniem łapy i spytałem stanowczo:
- Co tu robisz?
- Znalazłem się tu przez przypadek-odparł po chwili milczenia kary ogier.
- Znajdujesz się na terenach Stada Białego Kruka. Kim jesteś i skąd przybywasz?
<Samael?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz