piątek, 6 stycznia 2017

Od Blood'a CD Delacroix

Pochyliłem się nad marną kałużą, do której woda skapywała z wiszącego u góry czubka. Dotknąłem jej językiem, i zacząłem pić, a moje zaschnięte gardło w końcu doczekało się ochłody. Wciąż zerkałem na wilczycę spode łba, dopóki nie wypiłem prawie wszystkiego, co zostało. Minąłem ją i wróciłem pod zawalone przejście. Z początku próbowałem wydrapać kamienie siłą, ale nie przynosiło to efektów i było bez sensu. Zacząłem krążyć po jaskini bezradnie. Mam spędzić resztę życia w jakiejś pieczarze z tą...Phy! W życiu!-myślałem gorączkowo, kiedy pod ścianą zauważyłem ciemny, podłużny przedmiot. Gdy przyjrzałem się mu bliżej, spostrzegłem metrowy łom, zapewne używany dawno temu przy wydobywaniu metali z kopalni. Wetknąłem go w w większą przerwę między skałami, i odszedłem na jego koniec. Następnie uwiesiłem się na nim i jak najmocniej pociągnąłem w dół. Ani drgnął. Kolejne próby powodowały jedynie lawinę małych kamyczków. Wtedy przyszła wadera, i na mój widok mruknęła:
- Co ty wyprawiasz? Marnujesz tylko czas-odwróciłem głowę w jej stronę, a z mojego gardła wydobył się ostrzegawczy bulgot. Wróciłem do przerwanej mi pracy. Pot spływał po moim czole.
- Zostaw to. Znalazłam jakieś ochłapy-powiedziała głośniej i pociągnęła mnie za bark, przez co łom wypadł z punktu oparcia.
- Zamknij się!-krzyknąłem wściekły. Wsadziłem narzędzie jeszcze raz, głębiej, i nacisnąłem z całej siły, angażując w to całe ciało. Jeden z głazów odpadł od ściany i potoczył się w naszą stronę.
<Delacroix?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz