wtorek, 24 stycznia 2017

Od Dino - Wyprawa

Znaczną część terenu pokryła mgła. Dopiero wtedy spostrzegłem, że straciłem z oczu Hiro, choć nie powinienem się odłączać. Mimo to nie zamierzałem panikować. Zamknąłem oczy i przypomniałem sobie słowa ojca... W środku każdej burzy jest miejsce ciszy i to tam należy szukać równowagi. Zdołałem usłyszeć głośne dyszenie i ciche powarkiwanie. Nie otwierając oczu gdzieś się skierowałem, po czym wybiegłem. Nie wiem czemu, ale wciąż nie byłem w stanie otworzyć oczu, spojrzeć na świat tak jak inni, wciąż ta myśl o nadchodzącym nieszczęściu, które to JA sprowadziłem i nie mogłem nic zrobić, pomóc swoim braciom, nie mogłem!!! Nagle gwałtownie przystanąłem otwierając oczy. Dyszałem. Mgła opadła i wtedy... zobaczyłem cień wilkopodobnej istoty. Kolejna wizja... W której własni bracia stają na czele ludzkiej watahy... Głos w mojej głowie... Opamiętaj się!! Przestań myśleć jak człowiek!!! Tego nie byłem w stanie już wytrzymać, jeden skok i skeletor leżał pod moimi łapami. Jeden cios w gardło wystarczył by wysłać go piekła. Hiro stała tuż przede mną. Zza krzaków wyskoczył Senshi. Oboje patrzyli się na mnie jak na sadystę. Zeszłem z trupa nie odwracając wzroku i chciałem odejść, lecz Senshi o dziwo mnie zatrzymał.
-Dino...
-O co chodzi? - odparłem chłodno.
-Jesteś ranny... - stwierdził z troską. I rzeczywiście... Moje ramię ociekało krwią, a pysk miał co najmniej kilka dobrze wyraźnych rys po biegu na oślep. Czy ja naprawdę mogłem tego nie poczuć? Wiedziałem, że rana jest poważna, ale to już moja sprawa. Nie chciałem ich martwić.
Olałem więc ten temat.
-Musimy dotrzeć na miejsce zbiórki zanim się ściemni, Senshi. Dam sobie radę z małą rysą. Basior mimo iż ledwo mi uwierzył, ostatecznie się zgodził.
<Senshi? Wybacz, że tak długo. Czas do 60 h =)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz