wtorek, 17 stycznia 2017

Od Delacroix CD Blood

Patrzyłam przerażona to na moją poranioną łapę, to na tego szaleńca. Wyglądał, jakby chciał mnie zabić, więc odbiegłam kilka metrów dalej, aby w razie czego mieć czas na jakąś lepszą reakcję.
- Daj mi spokój, wariacie!- zawołałam.
- To ty daj mi spokój!- odkrzyknął Blood i wrócił do poprzedniej czynności, czyli do nieudolnego odkopywania wejścia. Nie no, w takim tempie to my stąd nigdy nie wyjdziemy! A co, jeśli to szaleństwo jest zaraźliwe i skończę tak, jak on?- pomyślałam. Napiłam się trochę wody, co pobudziło mój pusty żołądek. Byłam strasznie głodna, a skoro Blood w d*pie miał moją pomoc, to postanowiłam poszukać czegoś do zjedzenia. Pokręciłam się trochę tu, trochę tam, trzymając się jak najdalej od wilka. Wtem kątem oka zauważyłam jakiś ruch. Odwróciłam się w tamtą stronę i ujrzałam biegnącego szczura. Bez zastanowienia rzuciłam się w jego stronę, choć wielu zapewne trzymałoby się z dala od tego zwierzęcia. Jednak mięso to mięso, a tego mi było teraz najbardziej trzeba. Dobiegłam do szczura i już miałam go złapać, ale ten prześlizgnął się przez małą dziurę w ścianie i znikł. Wkurzyłam się i dałam upust swojej złości, waląc z całej siły łapą w skalną ściankę, która pod wpływem uderzenia lekko się posypała. Przybliżyłam się i dokładniej przyjrzałam temu zjawisku. Po kilkunastu minutach byłam już na 100% pewna, że tym miejscu na ok. 1,5 metra w górę i 0,5 metra wszerz ściana ma trochę inny odcień. Była jaśniejsza od pozostałej części. Zapukałam, a dźwięk, który usłyszałam, zdradzał, że za tą ścianą musi być pusta przestrzeń. Niewiele myśląc, postanowiłam spróbować się tam przebić. Zaczęłam walić z całej siły. Miałam jedynie nadzieję, że mój kompan nie będzie chciał przyjść i sprawdzić, co ja tu robię, czemu tak hałasuję. Ściana zaczęła się lekko kruszyć, próbowałam też włożyć łapy w dziurę, by jakoś ją powiększyć i w ten sposób "rozdrapać" to wszystko. W końcu po jakimś czasie udało mi się zrobić małe wejście, którym prześlizgnęłam się do małej jaskini. Było tu jaśniej i zimniej, co mnie mocno zdziwiło. Spodziewałam się raczej egipskich ciemności. Zadarłam głowę do góry i okazało się, że wysoko nade mną znajduje się sporej wielkości dziura, przez którą wpadały promienie zimowego słońca. Niestety, nie było możliwości wdrapanie się tam. Było to naprawdę wysoko, a ściany były zbyt gładkie. Jednak dzięki temu wiedziałam już, że mamy dzień. Chociaż tyle, choć w sumie obecnie w żaden sposób informacja ta nie mogła mi pomóc. Spuściłam wzrok trochę niżej, by obejrzeć całe pomieszczenie. Było ono dość małe i znajdowało się tu mnóstwo szczurów, które mogłyby stać się naszymi zapasami na naprawdę długo. Naszymi? Po kiego grzyba ty się jeszcze przejmujesz tym wariatem?- pomyślałam, choć w sumie wiedziałam, że choćbym chciała, to nie mogłabym tak po prostu przestać się przejmować czyimś losem. W końcu tkwimy tutaj razem. Jednak, wracając do szczurów, to nie one były tym, co mnie najbardziej zdziwiło, ale i uszczęśliwiło. Na podłodze, pod ścianami, wszędzie walały się wszelkiej maści, kształtu, przeznaczenia narzędzia kopalniane jak łomy, kilofy, nawet kaski z latarkami. Spróbowałam je uruchomić, jednak, jak się spodziewałam, nie działały. Mimo to, znalezisko było bezcenne! Zastanowiło mnie jedynie, skąd to się tu wzięło. Podeszłam bliżej przeciw ległej ściany i okazało się, że jest ona zbudowana ze stery kamieni. Wyglądała dokładnie jak zasypane wejście, przez które ja i Blood tutaj razem utknęliśmy. Zaczęłam trochę rozkopywać głazy. Spojrzałam następnie na chwilę na prawo i omal nie dostałam zawału. W najbardziej zacienionym miejscu siedział sobie ludzki szkielet, złowieszczo się do mnie uśmiechając. Cofnęłam się przerażona. Spostrzegłam, że ma on na głowie kask, a obok jest kilof. To znaczy, że miałam do czynienia z górnikiem. A raczej z tym, co z niego zostało. Przybliżyłam się nieco i, jak na wprawnego drapieżnika przystało, spostrzegłam, że kilka kości było złamanych lub nienaturalnie powykręcanych. Oczywiście mogło to być wynikiem upływu czasu lub osoba ta za życia doznała poważnych obrażeń. Wtedy też połączyłam fakty i dotarło do mnie, że najprawdopodobniej osobę, której kiedyś ten szkielet służył i jej towarzyszy spotkał podobny los, co mnie i Blood'a. Z tym, że poprzedni właściciele tych walających się po tej jaskini sprzętów mogli zginąć od razu pod kamieniami, temu zaś udało ujść z życiem, ale przez to musiał umierać samemu, w niewyobrażalnych męczarniach z powodu obrażeń, jakie doznał, bo były one bardzo poważne. Nikt nie przyszedł mu na pomoc, sam nie mógł dać sobie rady. W sumie to naszej dwójce też żaden członek stada z pomocą jeszcze nie pospieszył, ale uznałam, że zapewne przejęli się naszym losem i nas szukają, ale nie wiedzą, że jesteśmy właśnie tu. Swoją drogą  hipoteza o śmiertelnym wypadku, choć była tylko hipotezą, skutecznie ostudziła moje zapędy. Nie miałam już ochoty grzebać w tych kamieniach, przeczuwając, na co mogę trafić. Zamiast tego przecisnęłam się z powrotem przez dziurę w ścianie. Gdy znalazłam się po drugiej stronie, od razu poszłam w stronę, skąd dochodził hałas. Sygnalizował on, że Blood nie zaprzestał wykonywania tej syzyfowej pracy, którą było odkopywanie wejścia.
- Hej, może zamiast walić bez sensu w te kamienie, poszedłbyś gdzieś ze mną? Mam ci coś bardzo ciekawego i przydatnego, jak mniemam, do pokazania- powiedziałam. Blood przerwał na chwilę swoją pracę, spojrzał na mnie nieufnie, po czym jak gdyby nigdy nic, wrócił do wcześniej wykonywanego zajęcia. Westchnęłam cicho.
- No choć!- zawołałam, robiąc parę kroków w jego stronę.
- Nie zbliżaj się! Mam już dość twoich pomysłów, pomocy i złotych rad! Sam sobie poradzę- powiedział.
- Choć- odparłam zdecydowanie, łapiąc go zębami za ogon i ciągnąc kawałek. Blood od razu spróbował się wyrwać. Wkurzony odwrócił się w moją stronę, chcąc zadać cios, jednak byłam na to przygotowana i udało mi się wykonać zgrabny unik, przy okazji odskakując na bezpieczną odległość.
- Nigdy. Więcej. Tak. Nie. Rób- wilk powoli wycedził przez zaciśnięte zęby te słowa.
- To choć ze mną na chwilę w miejsce, które chcę ci pokazać i będziesz miał spokój- odparłam twardo. Za wszelką cenę nie mogłam mu się dać zastraszyć.
<Blood?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz