środa, 4 stycznia 2017

Od Kiry CD Blood

Odwróciłem się i odszedłem, nic nie mówiąc. No bo co miałem powiedzieć? Miło było cię znów spotkać? Nie. Miłego dnia? Nie. Do zobaczenia? Obyś zdechł? To sformułowanie jak najbardziej pasowało, jednak było już za późno, gdyż zdążyłem się już oddalić na znaczną odległość. Nie zważając na śnieg i zimno, rozpocząłem konsumpcję mojego posiłku. Jednak po chwili przerwałem tę czynność, gdyż złość odebrała mi apetyt. Jak do tej pory to Blood zazwyczaj wychodził z naszych spotkań zwycięsko. Miałem już ego serdecznie dojść! Musiałem w końcu znaleźć coś na tego niedorozwiniętego sk**wiela! Spojrzałem na moją zdobycz i stwierdziłem, że apetyt odebrało mu już całkowicie. Najlepiej byłoby ukryć gdzieś zwierzę, ale nie miałem wcale ochoty na jedzenie następnie zamarzniętego na kość mięsa. Wtem w mojej głowie pojawiła się pewna myśl. Wziąłem ofiarę na plecy i ruszyłem przed siebie. Tym razem droga zajęła mi trochę dłużej, w końcu miałem dodatkowy balast. Do jaskiń dotarłem w momencie, kiedy rozpoczął się obiad, więc postanowiłem na razie przeczekać gdzieś w ukryciu. Po godzinie, upewniając się wcześniej, że większość członków opuściła już jadalnie, wszedłem do środka. Nie zrobiłem tego wcześniej, gdyż nie miałem ochoty na spotkania z tymi istotami niższego rzędu. Tak, są to dla mnie istoty gorsze, bo skoro oni uważają za złego mnie, to czemu ja nie mogę tak myśleć o nich? W środku była jeszcze jakaś szara wadera, której nie znałem (pewnie dołączyła niedawno albo w trakcie mojej nieobecności, ale co mnie to interesuje) i nasz kochany alfa. Na mój widok obojgu im omal oczy z orbit nie wyszły, a alfa aż się zakrztusił, kiedy zobaczył mnie zostawiającego swoją zdobycz w spiżarni stada.
- No co, teraz jestem członkiem stada, więc powinienem trochę o nie dbać, prawda?- powiedziałem, mimo że było to nie do końca z tym, co uważałem.
- Poza tym, co się ma marnować- dodałem, kierując się w stronę wyjścia.
- Wow, Kira, jestem z ciebie dumny. Chyba nareszcie zaczynasz pojmować, na czym polega życie w stadzie!- zawołał Heaven, gdy już odzyskał mowę. Tiaa... Chciałem w końcu móc spokojnie opuścić to miejsce, ale nie było mi to dane.
- Tak się składa, że jutro znów organizuję polowanie. Zapasy trzeba uzupełniać na bieżąco. Może się przyłączysz?- zapytał, choć brzmiało to trochę jak rozkaz. Właściwie to i tak nie miałem do roboty nic lepszego niż rozmyślanie nad pozbyciem się mojego wroga, więc niechętnie się zgodziłem. Potem poszedłem się przejść. Musiałem odświeżyć umysł, żeby zaczął w końcu działać na pełnych obrotach. Pod koniec dnia udałem się do mojej jaskini w ścianie Starego Wąwozu. Muszę sobie znaleźć coś nowego, robi się tu trochę ciasno.-pomyślałem. Na pewno jednak nie będziesz spał w jaskiniach-dodał głos w mojej głowie. No ba, nie ma takiej opcji. Nie zamierzam marnować czasu z tymi czubkami- zaśmiałem się sam ze swojego żartu. Chyba już zupełnie oszalałem, skoro gadam w myślach sam do siebie i żartuję z sobą. 
~~~~Następnego dnia~~~~
Po tym jak wstałem, od razu udałem się na zbiórkę. Po drodze upolowałem i zjadłem jakiegoś zająca, co by nie iść z pustym żołądkiem. Gdy dotarłem, wszyscy już byli, czyli Heaven, Ana, Alien, Echo, ta "nowa" oraz emerytowana alfa, Layla. Zapowiadało się duże polowanie. Jednak jak na razie nadal staliśmy i nie ruszaliśmy.
- Kiedy wyruszamy?- spytałem Heavena.
- Niedługo. Czekamy na jeszcze jedną osobę- odparł. Po chwili przeniósł wzrok na kogoś za mną i dodał:
- Już jesteś! A bałem się, że się rozmyśliłeś, braciszku- powiedział. Obróciłem się powoli i tak jak się spodziewałem, ujrzałem Blood'a.
- Tu tutaj?  Czego tu szukasz?- spytałem.
- Idę pomóc w polowaniu- odparł.
- Ty?
- Tak, jak. I nie dziw się tak. Też jestem zdumiony, że cię tu spotkałem- powiedział. Po chwili ustawiliśmy się do wymarszu. Wtem ktoś podszedł mnie od tyłu i szepnął mi do ucha:
- Tylko radzę ci się trzymać z dala, bo inaczej ty staniesz się głównym daniem mojego dzisiejszego obiadu- powiedział Blood.
- Tobie mógłbym powiedzieć to samo- odparłem.
<Blood? Mam sporo nauki, więc odpisywałam tak na zmianę, ale jutro postaram się nadgonić>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz