środa, 4 stycznia 2017

Od Meli

Dzień był superowy.
Postanowiłam podkraść jedzenie gospodarzowi.
Zapukałam do drzwi z lekkim wahwniem.
Nagle otworzył gospodarz a w ręce trzymał strzelbe.
Zrobiłam krok w tył i zaczęłam pokazywać uleglość.
Jednak człowiek miał do gdzies.
Nagle strzelił poraniając moją łapę.
Uciekłam najszybciej pozostawiając po sobie krew.
Zatrzymałam się obok przepaści na szczęście nie wpadlam.
Nagle podszedł nieznajomy pies.
-Kim jestes?-Zapytał podnosząc się 
- Twoim dziadkiem a teraz zapłacisz mi za to- warknął 
- Co ja takiego zrobiłam?-zapytałam nie wierząc w jego słowa
Nagle pies przewrócił mnie na plecy.
Pies po chwili wbił mi swoje kły w szyje.
- zostaw mnie- krzyknęłam ze łzami w oczach.
Po chwili udało mi się wstać przewróciłam niby mojego dziadka na plecy i zaczęłam z nim walczyć.
- Dobra wybrałaś pozwól mi wstać.
Gdy to usłyszałam cofnelam się o krok jednak to byl zły pomysł.
Chwila nie uwagi a znów leżałam na plecach.
Nagle pies zaczął rozgrywać mi brzuch.
Ostatni raz odetchnęłam ostatni raz widziałam.
Po chwili już nic nie czułam byłam już w psim niebie.
Lecz przed moją śmiercią przyrzekam sobie że będę Stado Białego Kruka wspomina a że moja nienawiść do dziadka będzie duża i wieczna

Koniec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz