niedziela, 1 stycznia 2017

Od Echo C.D Heaven

Już prawie, prawie...
Przebiegłam przez tryskającą iskrami furtkę. Ciepło palącego się ognia napełniło mnie ciepłem, chyba, że była to nadzieja i szczęście. Krzyknęłam jeszcze raz szczęśliwie, kiedy zobaczyłam jak podpalony kij spada na suchą ziemię. Heaven pewnie już to wyrzucił, bo po co to komu. Nagle usłyszałam za sobą krzyki, głośne i przyprawiające mnie o ciarki. Odwróciłam jak najdalej mogłam głowę i zobaczyłam goniące mnie wilki. Były daleko w tyle, ale wydawały się wytrwałe i wypoczęte. Przyśpieszyłam i zaczęłam przeskakiwać przez kamienie. Krzyki ucichały, jakby oddalając się z każdą sekundą. Możemy bezpiecznie wejść na tereny stada. Przegramoliłam się przez tunel, już wolniej wchodząc w las. W końcu usiadłam pod drzewem. Jego brązowawe liście spadały na około.
-Hmy... Chyba, możemy trochę odpocząć, co?
Pytanie samo mi się wymsknęło, kiedy ziewnęłam. Jednak, nie czułam jak szczeniak zesuwa się na ziemię. Zaniepokojona przechyliłam się w bok, a ciało Heavena bezwładnie opadło na suche liście. Otworzyłam pyszczek, czując jak sierść mi się podnosi. Byłam przerażona.
Przyłożyłam ucho do jego piersi i usłyszałam cichutkie bicie serca. Jest nadzieja. Obudzi się, żyje. Mimo to, sierść i tak mi nie opadła. A podniosła się jeszcze bardziej, kiedy dmuchnął w mój bok zimny wiatr.
-H-Heaven, proszę, obudź się... - Szepnęłam do syna Layli, nadal słysząc bijące serca wilka. Nagle otworzył oczy, wciągając szybko powietrze. Machnęłam z radością ogonem, podnosząc swoje czarne uszy. Ale on się nie odzywał. Nadal.
-Heaven, słyszysz mnie?
-Tak... - Jego głos był zachrypnięty, a on sam wydawał się słaby. Patrząc na niego, miałam wrażenie, że jakby ożywa. Ale było to o wiele za szybko. Czy on... Nagle poderwał się i coś krzyknął, wyrywając mnie z zamyślenia. Odwróciłam się i od razu zobaczyłam pomarańczowe oczy basiorów, którzy nas gonili. Podniosłam się szybko, chwytając za kark Heavena. Nie patrząc za siebie zaczęłam biec w stronę jaskiń.
Biegłam najszybciej jak potrafiłam, robiąc susy przez górki liści, które leciały na wszystkie strony. W końcu zobaczyłam Jezioro Lśniących Wód, więc przyśpieszyłam omijając je. Zobaczyłam z oddali kilka członków stada, patrzących na mnie ze zdziwieniem. Aż wybiegły zza krzaków te wilki. Otworzyły szeroko oczy, widząc ile jest tutaj zwierząt. Uśmiechnęłam się, odkładając na ziemię szczeniaka, który spojrzał na mnie krótko, a następnie jego wzrok powędrował do czarnego i szarego basiora.
-No to jak - walka?
Zaśmiałam się cicho, widząc przerażenie wrogów.
-M-my... Już idziemy...
Pisnął ten szary, a drugi warknął w jego stronę.
-Kiedyś tu wrócimy, nie pozbędziecie się nas. - Odwrócił się, zamierzając odejść. Jego barki były całe w ranach, zadanych przez moje własne kły.

<Heaven? Zrób już, że jest dorosły, ok XD I szybko, szybko! :P>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz