Gdy dotarłem nad Jezioro lśniących wód, nad brzegiem stała czarna wadera. Prawdopodobnie Hope. Mój sposób łowienia był nieco inny. Pod wodą mogłem wytrzymać bez powietrza ok. 10 minut, ale to i tak nie dużo jak na połów ryb.
Stanąłem nad brzegiem, zgiąłem łapy tak, abym był o połowę niższy, niż naprawdę. Delikatnie otworzyłem pysk i powili zanurzyłem go w wodzie tak, by pod wodą znalazła się jego połowa. Tak wiem, komicznie to wyglądało, ale to się nazywa łowienie ryb w stylu "Spinozaura". Jakby ktoś nie wiedział podobnie robią krokodyle, aligatogy. Czekałem, aż jakaś ryba sama do mnie podpłynie. Gdy się tak stało gwałtownie złapałem ją w zęby i wyciągnąłem z wody. Ryba się rzucała, ale znałem sposób, jak ją szybko zabić. Zacząłem machać pyskiem na różne strony, co zmiażdżyło rybie ości i przyspieszyło śmierć. W taki sam sposób upolowałem 4 kolejne ryby.
Hope widać zainteresowała się moim sposobem łowienia ryb, bo od czasu do czasu sprawdzała co robię. Zabrałem się do jedzenia pierwszej ryby, a potem drugiej.
<Hope?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz