Ostatnio Stado Białego Kruka stało się moim domem. Mój nauczyciel, a za razem wspaniały ojciec - Orion, wolał jednak zostać sam, gdzieś z dala od innych. Szanowałem jego decyzję. Przeglądałem kilka notatek na temat terenów stada. Okazało się że najbardziej niedostępne tereny to Bagna Śmierci. Mój ojciec miał jednak swoje sposoby na takie przeszkody - nigdy ich jednak nikomu nie zdradził. Podobno znalazł na bagnach potężny dąb, pod którego korzeniami podłoże było twarde i stabilne. Nidy nie mogłem zrozumieć, jak on to robi, nawet jeśli przez blisko 2 lata szkoliłem się pod jego okiem.
Kilka godzin minęło od kiedy ojciec wyruszył na poszukiwania jedzenia. Korzystając z okazji, że go nie ma, ja pogalopowałem na Bagna. Byłem tuż przy miękkim podłożu i zastanawiałem się, jakiego sposobu użyć, by przejść bagnisko. Powoli ruszyłem w zdłuż podmokłej ziemi, gdy tak rozmyślając zachaczyłem łapą o wystający korzeń drzewa. W ostatniej chwili złapałem równowagę i stanąłem na twardym gruncie, zanim wpadłem (dosłownie) do bagien. Spojrzałem na konar drzewa, a potem na jego koronę. Gdy się rozejrzałem znalazłem sposób na dostanie się na dąb o którym mówił Orion. Wdrapałem się na najniższy konar, a potem na co raz to wyższy, aż kilka metrów przed liściastymi gałęziami. Skoczyłem z gałęzi jednego drzewa na drugie i powtarzałem te ruchy. Potem wróciłem tą samą drogą. Nauczyłem się chodzić po drzewach XD. A to Ci historia...
Zgłodniałem po tej wspinaczce, więc ruszyłem nad Jezioro lśniących wód.
<CDN>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz