czwartek, 30 czerwca 2016

Jacob adoptuje Vanilię!

Vanilia
~~~
Młode

Od Jacoba (Quest 5)

Tak sobie chodziłem po terenach naszego stada i nudziłem się. Nudy, nudy i jeszcze raz nudy. Nic się nie dzieje. W centrum nikogo nie ma, bo jest gorąco i wszyscy (no prawie) starają się w jakiś prosty sposób ochłodzić. No co tu mówić. Lato jak się patrzy. Mogłem pójść łowić ryby, ale od tego gorąca, nawet rybom jest gorąco i chowają się gdzieś głębiej na środku Jeziora Lśniących Wód, a wypłoszenie ich nie miałoby sensu. Nie mając nic innego do roboty, powróciłem do jedynego ciekawego zajęcia - patrolowania terenów stada. 
Zacząłem od tych miejsc, w których jest najmniej prawdopodobne ciekawe wydarzenie. Na początek - Lasy. No i co tam było? NIC. 
Potem z nudów ruszyłem do Starego Wąwozu. Z dołu było trochę błota, więc zjechałem (dosłownie) w dół i zacząłem skakać po kamieniach, aby nie wy paćkać się błotem i przy okazji próbując się trochę rozerwać. Ale było to nie łatwe, bo niewiele było małych kamieni, na których można by się nie zmieścić. No cóż, wąwóz się skończył i ruszyłem dalej. 
Tak mi się nudziło, że już się chciałem w kłopoty wpakować. Spotkać mutanta, człowieka... Byłoby ciekawie! A tak to aż niechęć do życia mnie napadła. Jak to ono potrafi zdradzić... NUDY. 
Właśnie spacerowałem pod Nieuchronnymi Strażnikami i myślałem, czy coś ciekawego może mnie jeszcze dziś spotkać. Moje rozmyślenia przerwały dźwięki - pisk i warknięcie, które dochodziły niedaleko stąd. W obawie, że to coś poważnego ruszyłem w stronę źródła dźwięku. 
Gdy dotarłem na miejsce, oniemiałem ze zdziwienia i przerażenia jednocześnie. 
Na gładkiej, pionowej skale "wisiało" przerażone szczenię, a pod nim wdrapywał się wyżej wściekły mutant - kornor. Musiałem coś zrobić. Nie mogłem pozwolić, by szczenię wpadło w łapska tego potwora. 
Nie namyślając się długo skoczyłem tak wysoko, jak tylko potrafiłem i w ten sposób znalazłem się na grzbiecie wściekłego mutanta. Jak się spodziewałem, potwór zaczął miotać się i warczeć, ale nie zdołał mnie ugryźć. Wystawiłem groźnie kły, wbiłem zęby w szyję stwora. Przebicie pancerza kornora było wyzwaniem, gdyż jego skóra była twarda. Mimo trudu udało mi się przebić jego skórę i mocno go zranić. Zauważyłem, że szczenię z lęku bało się spojrzeć w dół i miało mocno zaciśnięte powieki. Jego futro było w odcieni bardzo ciemnego kremowego, czy też jasnego brązu. Mutant oderwał łapę od skały i pazurami wbił się w moje ramię. Bardzo mnie to zabolało, ale mimo tego ponownie wbiłem w niego zęby, ale tym razem w kark. Potwór "zaskamlał" z bólu i jego pazury zaczęły się odrywać od skały. Wiedząc, że zaraz spadnie, przeskoczyłem z jego ciała na ścianę. Ból który wtedy poczułem pochodził z mojej rany na ramieniu. Potwór spadł ze skały i nie trudno było mi stwierdzić, że nie żyje. Szczenię nadal miało zamknięte oczy i nieruchomo trzymając się ściany zaczęło je otwierać. Wdrapałem się wyżej, by być bliżej szczenięcia. Przystawiłem do niego kark, aby na mnie weszło. Wtedy ono powoli i ostrożnie przeszło na mój grzbiet i trzymało się mojej szyi. Zacząłem ostrożnie schodzić. Trwało to ok. 4 minuty, bo mimo iż nie było to jakoś strasznie wysoko, to spowalniał mnie ból. 
Szczenię przestraszone poprzednimi wydarzeniami cicho mi podziękowało: 
-Dziękuję Ci za pomoc. Gdyby nie Ty to ten mutant by mnie zabił. 
-Dobrze, że nic Ci nie jest. Jak masz na imię? 
-Vanilia, ale wolę Vanili. Nic Ci się nie stało? 
-Nie. Nic.
-A co z Twoim ramieniem - spytała zerkając na moje ramię, któro ociekało krwią. 
-Do wesela się zagoi. A czy Ty nie jesteś szczenięciem do adopcji? 
-Tak to prawda. Ale mi się nudziło i przyszłam tu sama... 
Vanili zrobiła zrezygnowaną minę. A ja się uśmiechnąłem. 
-Choć - powiedziałem radośnie 
-Gdzie? 
-Do Ice, naszej Alfy. 
-Co chcesz zrobić? - spytała z lekkim lękiem. 
-Zaadoptować Cię - powiedziałem i mrugnąłem do młodej waderki jednym okiem. A ona z radością na pyszczku ruszyła za mną. 
<Ice?>

Hope odchodzi!

Mamy nadzieję, że do nas wrócisz!
Hope
~~~
Zabójca

Od Minerwy CD Sophie, Katrin

Wycofałyśmy się na bezpieczną odległość, a po chwili z krzaków wybiegła jakaś czarna wadera, a za nią wyczołgał się? wyszedł? wypełzł? Wather. Oczywiste było, że czarna potrzebuje pomocy. Nie porozumiewając się w żaden sposób (chyba, że w myślach) ja i Sophie niemal równocześnie rzuciłyśmy się do ataku. Wadera, widząc, że ma wsparcie, zawróciła i także zaatakowała mutanta. Walka szła nawet dobrze, w końcu my byłyśmy trzy, a on jeden, w dodatku ledwo trzymał się na nogach. Musiałyśmy jednak uważać na jego dziób. Ja wgryzłam się w prawą przednią łapę mutanta, a czarna w lewą. Udało nam się go przytrzymać, a Sophie mocno ugryzła go w szyję. Po chwili Wather padł martwy. Przez chwilę stałyśmy, starając się uspokoić. W końcu doszłyśmy do siebie.
- Ja jestem Minerwa,a to jest Sophie. A ty jesteś...?- spytałam czarną, przy okazji przedstawiając nas obie.
- Jestem Katrin- odparła czarna.
<Katrin? Sophie? I mutant i Katrin narazdefault smiley :)>

Postarzanie z niespodzianką

Proszę o uwagę!
Jako że żegnamy czerwiec, a witamy gorąco lipiec, odbędzie postarzanie:) Co tu dużo mówić...Blog dopiero zaczyna przygodę, i jak dotąd mamy 7 aktywnych członków. Wierzę, że przybędzie ich jeszcze więcej, a Stado rozwinie się szybko. W niedługim czasie dodam też nowe wydarzenie wymyślone przez członka stada:D A, niespodzianka! Werble proszę!

Organizuję pierwszy w historii stada konkurs! Nie ma on jakichś wygórowanych wymagań i nie jest specjalnie trudny, coś łatwego na początek. Polega on na znalezieniu nowego terenu stada. Do 12 lipca wysyłacie opowiadanie, w którym odkrywacie miejsce (min. 200 słów)+jego wygląd, nazwa i krótki opis. Nagrody zostaną podane w wynikach konkursu. Mam nadzieję, że konkurs przyciągnie dużo zainteresowanych (co ja gadam, mamy 7 członków!). Powodzenia!
~Alfa Ice

środa, 29 czerwca 2016

Od Sophie CD Minerwa, Katrin

-W sumie... Nie mam nic większego do roboty. Dopiero wieczorem zacznę swoją wartę. - Odparłam obojętnie.
-Jesteś strażniczką nocną? - Spytała Minerwa gdy podeszła do mnie i zaczęłyśmy iść przed siebie.
-Tak. - Odpowiedziałam i spojrzałam przed siebie. 
-To pewnie wielka odpowiedzialność. - Przyznała wadera.
-Wszystkie stanowiska są za coś odpowiedzialne. Obrońca, za przeganianie mutantów i ludzi - Uśmiechnęłam się do Minerwy - Strażnik, za ostrzeganie obrońców. Łowcy za zwierzynę... Ale jednak najważniejsze są wilki z miejscami w hierarchii. - Westchnęłam i spojrzałam w chmury.
-Chciałabyś być Betą, Gammą lub Deltą? - Spytała Min i skierowała spojrzenie w moje oczy.
-A kto by nie chciał... Tylko... Nie jestem za bardzo odpowiedzialna. - Mruknęłam i włożyłam swoją głowę w chmury. Zaczęłam myśleć co by było gdybym była Gammą. Pewnie super. 
-Zróbmy tu przystanek. O! Patrz coś tam się rusza. - Odparła wilczyca i zniżyła głos, tak, że prawie jej nie słyszałam.
-Masz rację... Odsuńmy się. - Mruknęłam cicho i zaczęłam powoli cofać się do tyłu.
<Minerwa? Czy to mutant? Katrin? Może to ty? >

Od Katrin CD Jacob

Na drugim brzegu Jeziora stał basior o ciemno-brązowym futrze. Wydawał mi się bardzo znajomy, zarówno z wyglądu, jak i z zachowania. Co jakiś czas zerkałam na nieznajomego. Złowił kilka ryb i zabrał się do jedzenia. Podeszłam z nadzieją, że to on odezwie się jako pierwszy. Nie myliłam się. 
-Cześć - śmiało się przywitał. 
-Hej - z uśmiechem odpowiedziałam. 
-Ty jesteś Hope? 
To pytanie trochę mnie zaskoczyło, ale jestem nowa. 
-Nie, ja mam na imię Katrin. Jestem nowa. 
Basior zdumiony, jakbym powiedziała coś strasznego, jakby kamień z serca mu spadł odwzajemnił uśmiech i z radością odpowiedział: 
-Katrin?! Ty tutaj?! Zupełnie cię nie poznałem! To ja! Jacob! 
Tak. Teraz i ja poznałam basiora. Zmienił się. 
-Ty tak poważnie?! Ile to czasu minęło! 
-No 2 lata. Od czasu wojny. Myślałem, że tylko ja przeżyłem. 
-No coś ty! Ja tak samo! 
Ja i Jake (przezwisko z dzieciństwa), zaczęliśmy się śmiać. 
<Jacob?>

Nowa Samica!

Katrin
~~~
Obrońca

wtorek, 28 czerwca 2016

Od Duncana CD Ice, Hope

- Oczywiście- odpowiedziałem, odwzajemniając uśmiech. Poszedłem za Ice do jaskini jadalnej, gdzie byli pozostali członkowie stada. Byłem głodny, więc nie w głowie mi było zawieranie nowych znajomości i nie odzywałem się za wiele. Po kolacji wszyscy rozeszli się do swoich jaskiń. Ja również. Ułożyłem się wygodnie na swoim posłaniu i wkrótce zasnąłem.
~~Rano~~
Gdy się obudziłem, było już dawno po śniadaniu. Nie przejąłem się tym, bo nie byłem głodny. Udałem się więc do jaskini alfy zapytać, czy mam dziś kogoś "sprzątnąć". Po uzyskaniu odpowiedzi negatywnej, w skrócie: "Nie", zapytałem się jeszcze, czy nie ma czegoś innego do zrobienia. Nie było, więc wróciłem do swojej jaskini i postanowiłem się jeszcze zdrzemnąć. Jednak już po kilkunastu minutach obudził mnie głód. Postanowiłem więc udać się na polowanie. Wyszedłem z jaskini i natknąłem się na jakąś czarną waderę. Nie rozmawiałem z nią poprzedniego wieczoru, wiedziałem jednak, że ma na imię Hope.
- Jesteś Hope, tak?- upewniłem się ostatecznie.
- Tak, a ty jak masz na imię?- spytała.
- Jestem Duncan. Masz może ochotę wybrać się ze mną na polowanie?- spytałem. Zdziwiłem tym pytaniem samego siebie, ale nie do końca. Po tylu miesiącach życia w odizolowaniu nawet ktoś taki jak ja zaczyna już mieć dość samotności i staje się bardziej towarzyski. Oczywiście nie mówię, że zmieniłem się teraz w wilka, który zagaduje do każdego napotkanego stworzenia, ale ta wilczyca, choć jej nie znałem, wydawał się być w porządku.
<Hope?>

Od Ice CD Duncan

Wróciłam do swojej przytulnej jaskini. Ostatnio wiele się działo-nowi członkowie, polowania, i mój nowy dom...To wszystko działo się zdecydowanie za szybko, i było zbyt wspaniałe, by mogło być prawdziwe. Może naprawdę uda mi się założyć własne, liczne stado? Westchnęłam i przymknęłam oczy z rozmarzenia. Powoli same mi się przymykały, a ja zapadłam w sen...
~Wieczorem~
Obudziłam się z drzemki wyspana i szczęśliwa, ale głodna. Wstałam i postanowiłam, że zrobię wspólną kolację dla stada. Spojrzałam do spiżarni; leżał tam udziec sarni, trzy bażanty i trochę ryb. To powinno starczyć na dzisiejszy posiłek, ale jutro będę musiała zwołać kilku członków i upolować coś większego. Żyje się chwilą-pomyślałam i wyjęłam niemal wszystko ze spiżarni, kładąc na środku. W tej chwili wrócił Jacob z Hope, kazałam im poczekać tu chwilę i poszłam po resztę. Najpierw obudziłam Sophie i spytałam o kolację, ale odmówiła. Później poszłam do Duncana. Siedział na środku swojej jaskini i wpatrywała się we mnie.
- Masz ochotę na kolację?-zapytałam z uśmiechem.
<Duncan? Brakus wenus się ciągnie...>

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Od Jacoba CD Hope

Gdy dotarłem nad Jezioro lśniących wód, nad brzegiem stała czarna wadera. Prawdopodobnie Hope. Mój sposób łowienia był nieco inny. Pod wodą mogłem wytrzymać bez powietrza ok. 10 minut, ale to i tak nie dużo jak na połów ryb. 
Stanąłem nad brzegiem, zgiąłem łapy tak, abym był o połowę niższy, niż naprawdę. Delikatnie otworzyłem pysk i powili zanurzyłem go w wodzie tak, by pod wodą znalazła się jego połowa. Tak wiem, komicznie to wyglądało, ale to się nazywa łowienie ryb w stylu "Spinozaura". Jakby ktoś nie wiedział podobnie robią krokodyle, aligatogy. Czekałem, aż jakaś ryba sama do mnie podpłynie. Gdy się tak stało gwałtownie złapałem ją w zęby i wyciągnąłem z wody. Ryba się rzucała, ale znałem sposób, jak ją szybko zabić. Zacząłem machać pyskiem na różne strony, co zmiażdżyło rybie ości i przyspieszyło śmierć. W taki sam sposób upolowałem 4 kolejne ryby. 
Hope widać zainteresowała się moim sposobem łowienia ryb, bo od czasu do czasu sprawdzała co robię. Zabrałem się do jedzenia pierwszej ryby, a potem drugiej. 
<Hope?>

Od Jacoba

Ostatnio Stado Białego Kruka stało się moim domem. Mój nauczyciel, a za razem wspaniały ojciec - Orion, wolał jednak zostać sam, gdzieś z dala od innych. Szanowałem jego decyzję. Przeglądałem kilka notatek na temat terenów stada. Okazało się że najbardziej niedostępne tereny to Bagna Śmierci. Mój ojciec miał jednak swoje sposoby na takie przeszkody - nigdy ich jednak nikomu nie zdradził. Podobno znalazł na bagnach potężny dąb, pod którego korzeniami podłoże było twarde i stabilne. Nidy nie mogłem zrozumieć, jak on to robi, nawet jeśli przez blisko 2 lata szkoliłem się pod jego okiem. 
Kilka godzin minęło od kiedy ojciec wyruszył na poszukiwania jedzenia. Korzystając z okazji, że go nie ma, ja pogalopowałem na Bagna. Byłem tuż przy miękkim podłożu i zastanawiałem się, jakiego sposobu użyć, by przejść bagnisko. Powoli ruszyłem w zdłuż podmokłej ziemi, gdy tak rozmyślając zachaczyłem łapą o wystający korzeń drzewa. W ostatniej chwili złapałem równowagę i stanąłem na twardym gruncie, zanim wpadłem (dosłownie) do bagien. Spojrzałem na konar drzewa, a potem na jego koronę. Gdy się rozejrzałem znalazłem sposób na dostanie się na dąb o którym mówił Orion. Wdrapałem się na najniższy konar, a potem na co raz to wyższy, aż kilka metrów przed liściastymi gałęziami. Skoczyłem z gałęzi jednego drzewa na drugie i powtarzałem te ruchy. Potem wróciłem tą samą drogą. Nauczyłem się chodzić po drzewach XD. A to Ci historia... 
Zgłodniałem po tej wspinaczce, więc ruszyłem nad Jezioro lśniących wód. 
<CDN>

niedziela, 26 czerwca 2016

Od Duncana CD Ice

Przez chwilę zastanawiałem się, analizując wszystkie "za" i "przeciw". W końcu dokonałem satysfakcjonującego wyboru.
- Jeśli mogę, chciałbym zostać zabójcą. Żadne inne stanowisko mnie nie interesuje- powiedziałem.
- Zgoda- powiedziała Ice.
- Teraz pokażę ci twoją jaskinię- dodała i zaprowadziła mnie do jednej z wielu grot. Jaskinia nie była mała ani tez jakaś specjalnie wielka. Ot, zwykła jaskinia, w której, jeśli mi się poszczęści, będę mógł stworzyć w miarę normalne mieszkanie. Wszystko lepsze od kolejnej nocy pod gołym niebem albo w rozpadającej się kopalni.
<Ice? Brakus Wenus>

Od Minerwy CD Sophie

- Nie zastanawiałam się nad tym- powiedziałam. Ice wymieniła kilka propozycji, ale żadna nie przypadła mi do gustu. W końcu jednak zdecydowałam, kim będę.
- Zostanę obrońcą- powiedziałam. - Właściwie, dlaczego od razu na to nie wpadłam. W końcu niczego nienawidzę tak bardzo jak ludzi i mutantów. - pomyślałam.
- Zgoda- odparła alfa, a potem pokazała mi moją jaskinię. Później zaproponowała mi i Sophie posiłek, ale obie odmówiłyśmy, bo nie byłyśmy już głodne. Poszłam do swojej jaskini, żeby się w niej rozejrzeć. Chciałam sprawdzić każdy zakamarek, w końcu to miał być mój nowy dom. W końcu zakończyłam pierwsze oględziny i postanowiłam zobaczyć tereny stada. Ledwo wyszłam ze swojej jaskini, a omal nie zdepnęłam jakiegoś małego szczura czy czegoś. Po chwili ze swojej jaskini wyszła Sophie.
- Co to jest?- spytałam, wskazując na łasicę.
- T jest Runa, moja towarzyszka- odparła Sophie. Zwierzątko spojrzało na mnie wystraszone.
- W takim razie wybacz, że prawie cię zabiłam, uwierz, to nie było specjalnie. 
- Wybaczam- odparła Runa, po czym wbiegła z powrotem do jaskini Sophie.
- Obraziła się, czy jest zwyczajnie nieśmiała?- spytałam. Sophie wzruszyła ramionami.
- Idę się przejść. Masz ochotę mi towarzyszyć?- dodałam po chwili.
<Sophie?>

Od Ice CD Minerwa, Sophie

Z trudem położyłam w spiżarni łanię. Polowanie było udane, chociaż długo musiałam się męczyć z tą sztuką. Westchnęłam ciężko i wolnym krokiem udałam się do swojej jaskini, gdzie na środku utworzyła się mała kałuża. Szkoda, że nie wstąpiłam nad jezioro żeby się napić, ale równie dobrze mogę to zrobić tutaj-i zamoczyłam pysk w chłodnej wodzie. Zanim jednak zdążyłam się położyć, do jaskini weszła Sophie i jakiś obcy wilk. Przyjrzałam się przybyszce i wstałam.
- Ice, mamy nowego członka. To Minerwa-wskazała tu na białą wilczycę. 
- Chciałabyś do nas dołączyć?-spytałam waderę. Pokiwała głową.
- Dobrze. A jakie stanowisko chciałabyś wybrać?
<Minerwa? Sophie?>

Od Minerwy CD Sophie

Po chwili dotarłyśmy na miejsce.
- Ice? Mam nowego członka!- zawołała Sophie i weszła do jaskini. Ja postanowiłam nie włazić nieproszona i poczekałam na zewnątrz. Po chwili wróciła Sophie.
- Nie ma jej, a ja nie wiem, gdzie może być- powiedziała, 
- Czy w takim razie jest tu może jakieś jezioro, w którym mogłabym się wykąpać? Chyba nie będzie problemu, jeśli porozmawiamy z nią później, w końcu Ice może być wszędzie- powiedziałam. Bardzo chciałam dołączyć do stada, a drugą rzeczą, której tez bardzo pragnęłam, była kąpiel. Błoto z bagna, w którym omal się nie utopiłam, wyschło, tworząc na mojej sierści nieprzyjemny "pancerz".
- Jest. Chodź za mną, zaprowadzę cię- odparła Sophie. Znów więc dałam się jej prowadzić. Nie musiałyśmy długo iść, żeby znaleźć się nad cudnym jeziorem.
- To jest chyba Jezioro Lśniących Wód- powiedziała Sophie.
- Chyba?- spytałam, wskakując do wody, który była przyjemnie chłodna. 
- Sama jestem członkinią stada od niedawna i nie znam dobrze jeszcze wszystkich terenów.
Sophie również weszła do wody, jednak zaraz jak to zrobiła, straciłam zainteresowanie jej osoba i zaczęłam dokładnie czyścić swoje futro z błota. Na moim białym futrze było doskonale widoczne. Umyłam się, parę razy zanurkowałam i poczułam głód. Zanurkowałam jeszcze raz w poszukiwaniu zdobyczy i złowiłam średniej wielkości rybę. Na moje był o jakiś leszcz, ale nie jestem pewna, nauka o rybach nigdy mnie nie interesowała. Łowienie ryb, to zupełnie co innego. Wyszłam z moją zdobyczą na ląd i usiadłam obok Sophie, która, jak się okazało, także zgłodniała i, sądząc p śladach, pałaszowała już trzecią płotkę. Złowiłyśmy jeszcze kilka ryb, po czym postanowiłyśmy, że czas wracać. Znów skierowałyśmy swe kroki do jaskini alfy.
<Sophie? Ice?>

Od Sophie CD Minerwa

-Oczywiście. - Powiedziałam i przekrzywiłam wargi w lekki uśmiech, dając nowo poznanej waderze do zrozumienia, że nie mam złych zamiarów. Zaczęłyśmy iść przed siebie, ostrożnie stawiając łapy na gruncie. 
-A w ogóle jak wpadłaś w to bagno? - Zaśmiałam się głośno myśląc o waderze prawie po uszy zakopanej w piasku.
-Hm... Ludzie. Zastrzelili mnie i jeszcze musiałam uciekać. Wyobrażasz to sobie?! Ledwie żyjesz i jeszcze musisz uciekać! Ta! Nie rób takiej miny. - Wybuchła, ale widziałam, że w jej oczach pojawił się smutek. Czyżby wadera coś straciła? Wolałam ni pytać. Każdy posiada swoje tajemnice.
-Wybacz. Nie miałam pojęcia, że tak przyjmiesz moje słowa. Każdy musiał przeżyć jakieś smutki. Bo bez deszczu, nie ma słońca. - Odparłam spokojnie.
-Och... Nie chciałam krzyczeć. Ja tak mam. - Wytłumaczyła szybko. 
Przez chwilę tylko patrzyłam jej w oczy, jednak poczułam, że nie ma to sensu, zamiast tego zaczęłam skupiać się na drodze. Krzaków było pełno więc musieliśmy się przez nie przedzierać. Przez te rośliny w lasie panowała ciemność. Dopiero gdy wyszliśmy na polane światło nas prawie oślepiło.
-O! Patrz. To te wszystkie jaskinie gdzie mieszkają ci członkowie stada? - Spytała Minerwa.
-Zgadza się. Ale my idziemy do tej największej. - Wskazałam wielką jaskinię po środku.
-Tam mieszka ta alfa? - Spytała wilczyca.
-Tak. Ale oczywiście możesz jej mówić po imieniu, czyli Ice. - Mruknęłam i zaczęłam biec do wielkiej jamy a zaraz za mną moja towarzyszka.
<Ice? Minerwa?>

Od Ice CD Duncan

Przeniosłam wzrok na jego pełne nadziei oczy.
- Przyjmiemy cię z chęcią. Idziesz?-Odwróciłam się w przeciwną stronę i spojrzałam wyczekująco na basiora. Ne jego pysku pojawił się lekki uśmiech i ochoczo ruszył za mną. Zarośla były tu gęste, więc musieliśmy się przedzierać, zanim las się rozrzedził. Zastanawiałam się, jaki jest ten Duncan. Wyglądał na dobrego wilka, który przeżył już niejedno. Pogoda była świetna, żar się z nieba nie lał, a chłodny wiaterek muskał czubki drzew. Dolina była tego dnia bardzo spokojna, i tylko jakiś ptak ćwierkał od czasu do czasu. Kiedy wyszliśmy na polanę, nikogo nie było. Pewnie wskoczyłam na niską półkę, Duncan chwilę się wahał, ale podszedł i podążał moimi śladami. Wreszcie znaleźliśmy się na szczycie i weszliśmy do jaskini przed wejściem. 
- To jest nasza główna siedziba.-oznajmiłam.
- Jest dobrze ukryta.
- Skoro zamierzasz do nas dołączyć, musisz wybrać sobie stanowisko-basior zaczął się zastanawiać. 
<Duncan?>

sobota, 25 czerwca 2016

Od Minerwy CD Sophie

Tereny wydawały się opustoszałe, więc od początku wiedziałam, że pomysł wezwania pomocy jest nie najlepszy. Jednak nie miałam innego wyjścia. Mogłam dalej próbować się wydostać, ale było to tak samo bezsensowne, jak wzywanie pomocy. Starając się nie wykonywać gwałtownych ruchów, wrzasnęłam głośno:
- Pomocy!
Powtórzyłam to jeszcze kilka razy, ale pomoc nie nadchodziła. Z każdą chwilą zapadałam się coraz głębiej. - Że też ci się zachciało łazić na spacerki, i to na bagna, idiotki- ofuknęłam w myślach samą siebie. Kiedy już byłam pewna, że koniec ze mną, usłyszałam czyjeś kroki.
- Pomocy! Tutaj!- wrzasnęłam, ile sił w płucach. Po chwili z zarośli wyłoniła się biała wilczyca.
- Jak ty się tam znala...- zaczęła.
- Pomóż mi!- przerwałam jej. Wadera odbiegła na chwilę, po czym wróciła z długą gałęzią. Podała mi ją i pomogła wyjść.
- Dziękuję- powiedziałam, patrząc na nią uważnie z lekkim zaciekawieniem. Od dawna nie spotkałam żadnego wilka. 
- Mogłabym wiedzieć, komu zawdzięczam życie?- spytałam.
- Jestem Sophie- odparła.
- Minerwa- przedstawiłam się.
- Wiesz, nie możesz tu zostać, chyba, że zdecydujesz się dołączyć do stada.
- Jakiego stada?- spytałam.
- Dolina Silver, w której się znajdujemy, należy do Stada Białego Kruka. Jeśli chcesz tu zostać, musisz poprosić o pozwolenie alfę- odparła Sophie. Nie zastanawiałam się długo. Wszystko lepsze od życia w pojedynkę, kiedy jest się zdanym na łaskę i niełaskę sił natury.
- Mogłabyś zaprowadzić mnie do niej?
<Sophie?>

Od Duncana CD Ice

Byłem świadom tego, że za późno się obudziłem. Nie powinienem nigdy odchodzić z mojego stada. -Teraz je straciłem i już zawsze będę zdany tylko na siebie- myślałem, gdy zasypiałem w starej kopalni. Miałem świadomość, że mogę się już nie obudzić, ale nie obchodziło mnie to. Kto by po mnie płakał? Nikt, więc mogę w spokoju zginąć, nawet tutaj, nawet teraz. Zresztą, i tak nie znalazłem miejsca, które nadawałoby się bardziej do spania. Dotarłem tu dość niedawni i nie miałem czasu na szukanie. I tak miałem na głowie ważniejsze sprawy niż jaskinia na jedną noc.Od kilku miesięcy starałem się znaleźć nowe stado, ale zazwyczaj trafiałem na wilki, które wyraźnie dawały do zrozumienia, że mnie nie chcą. Byłem wykończony ciągłymi walkami z ludźmi, zwierzętami i mutantami. - Chciałbym w końcu znaleźć gdzieś swoje miejsce- była to ostatnia myśl, która przeleciała przez moją głowę, zanim zasnąłem.
~~Rankiem~~
Obudziły mnie promienie słońca, które wpadły do kopalni. Przeciągnąłem się leniwie. Większość wilków pewnie już dawno by stąd wybiegła, ciesząc się, że udało im się przeżyć tę noc jednak nie ja. Powoli wstałem i wyszedłem na zewnątrz. Widok zaparł mi dech w piersiach. Dolina, w której się znajdowałem, była przecudna. Postanowiłem, że jednak tu trochę zabawię i "pozwiedzam". Wybrałem się więc na małą przechadzkę. Po jakimś czasie dotarłem nad strumyk, porośnięty z obu brzegów paprociami. Ucieszyłem się, było jeszcze rano, ale słońce już dawało się nieźle we znaki. Podszedłem i nachyliłem się, by napić się wody. Była taka, jak podejrzewałem. Chłodna i czysta. Gdy podniosłem głowę, na drugim brzegu, dokładnie naprzeciw mnie stała biała wilczyca.- Hm, dziwne, że nie słyszałem, jak się zbliż- pomyślałem.
-Kim jesteś? I co tutaj robisz?- spytała, nie spuszczając ze mnie swojego uważnego spojrzenia.
- Mam na imię Duncan. Jeśli chcesz wiedzieć, to szukam jakiegoś stada, do którego mógłbym dołączyć. A ty?
- A ja jestem Ice. Alfa Ice.
- Alfa? Skoro jesteś alfą to znaczy, że masz jakieś stado. Mogłem się domyślić, że tak piękne tereny mają już właścicieli- odparłem. Nie powiem, dawno utracona nadzieja na znalezienie domu odżyła. Nie liczyłem jednak na wiele.
- Aaa, czy..mógłbym do tego stada dołączyć?- spytałem. To było czyste szaleństwo. Nie znałem ani nazwy, ani członków stada. Nikogo oprócz Ice. Miałem jednak nadzieję, że się zgodzi.
<Ice?>

Od Ice CD Sophie

Spojrzałam wymownie na siekący deszcz i wichurę, i w tej chwili grzmotnął piorun. Było jasne, że nie mamy nic do robienia. Nie wiedziałam, która to pora dnia, ale z pewnością robiło się późno.
- Pokazać ci twoją jaskinię, czy chcesz jeszcze posiedzieć?
- W sumie, czemu nie-powiedziała Sophie i wstała powoli. Poklepała łapą łasicę po grzbiecie, wystraszyła się, lecz po chwili szła już obok wadery za mną. Poprowadziłam je do pobliskiej jaskini, którą upatrzyłam jako dom dla niej i powiedziałam:
- Tu będziesz mieszkać-i odeszłam, zostawiając ją samą. Szłam ciemnym korytarzem, a myśli kołatały się w mojej głowie. Wydaje się, że jeszcze wczoraj kryłam się w cieniu i patrzyłam na krew dookoła, a dziś-dziś zyskałam dom i członka stada. Może los ma mi jeszcze do powiedzenia coś miłego? Życie nauczyło mnie, że zawsze jest nadzieja, przynajmniej w naszych marzeniach. Ułożyłam się na wygodnym podłożu w moim domu, i sama nie wiedząc kiedy, zasnęłam błogim snem.
~Rano~
Obudziło mnie ćwierkanie ptaków. Wstałam szybko i wyszłam zaczerpnąć świeżego powietrza. Za mną rozległ się cichy odgłos łap, a gdy się obejrzałam do tyłu, zobaczyłam Sophie.
<Sophie?>

Od Sophie CD Ice

-A jakie są stanowiska? - Spytałam zaciekawiona, jednak z powagą. Nie chciałam wyglądać na jakiegoś szczeniaka.
-Hm... Na przykład zwiadowcy, to oni patrolują dolinę i tereny poza nią i ostrzegają w razie niebezpieczeństwa. Są jeszcze obrońcy bronią tereny przed ludźmi i mutantami. - Opowiadała Ice jednak ja jej przerwałam:
-A co to są mutanty? - Wadera przewróciła oczami, gdy usłyszała to pytanie.
-Nie wiesz co to jest? - Spytała i spojrzała na nie zdziwiona.
-Nie. - Przyznałam czując lekkie zakłopotanie.
-Są to zmutowane zwierzęta ich ugryzienia mogą działać nawet śmiertelnie. - Wytłumaczyła. - Są jeszcze Szpiedzy. Szpiegują istniejące inne watahy lub stada. Są jeszcze oczywiście zabójcy. Są jeszcze tacy wojownicy, czyli strażnicy. To oni bronią ,,murów" stada, w razie niepowodzenia walczą w pierwszej linii. - Mówiła dalej.
-Stop! Chcę być strażniczką. - Wykrzyknęłam.
-Nie chcesz znać... - Chciała coś powiedzieć Lara jednak chyba zobaczyła zdecydowanie w moich oczach. -Więc ustalone. To co chcesz teraz robić? - Spytałam 

<Ice?>

Od Ice CD Sophie

Patrzyłam z powagą i melancholią na szczyty ginące w chmurach i szaro-bure zbocza tonące w masie mgły, odczuwając respekt przed tą potężną siłą, jaka ukształtowała te tereny. 
- Wiesz...nigdy jeszcze nie widziałam piękniejszego miejsca, jak Dolina Silver-szepnęła Sophie.
- Ja także-przyznałam jej rację.
Niebo przykryły ciężkie chmury, zrobiło się chłodniej. Pogoda nie zapowiadała się dobrze. 
- Wracamy. Idzie burza-Od strony gór wiał porywisty wiatr, a my szybkim truchtem kierowałyśmy się w stronę jaskiń. Niedaleko nich dopadł nas deszcz, przez co droga zmieniła się w błoto i kałuże, a siekło równo. Kiedy w końcu dotarłyśmy do schronienia, byłyśmy całe przemoczone i zziębnięte. Łasica Sophie ześlizgnęła się z jej mokrego grzbietu i zwinięta w kłębek przy jej łapach zasnęła. Rozległ się grzmot, a po nim oślepiający błysk. Wszystko spowiła szara mgła, a ja się cieszyłam, że zdążyłyśmy przed burzą. 
- Zapomniałam się ciebie o coś spytać. Jakie chciałabyś mieć stanowisko?

Od Sophie CD Ice

Machnęłam łbem na zgodę i wstałam. Moje długie pazury szurały o ziemię, gdy przeciągnęłam się chcąc się rozluźnić.
-Przejdziemy jeszcze przez strumyk paproci. - Westchnęła głośno Ice - Choć nawet dobrze. Są tam ładne widoki. - Przyznała po chwili jakby nabierając entuzjazmu.
Kąciki mojego pyska zgięły się, przez co wyszedł na moim pyszczku delikatny uśmiech. Ruszyłam, a dwójka oczu usadowionych na mojej głowie skierowała się w przód. Polany rozpościerające się po całej Dolinie Silver sprawiały, że nie mogłam się nimi nadziwić. Małe skały i jaskinie dawały mi jedną wyjątkową myśl, która przelatywała raz po raz przez moją głowę. Same słowa o, których myślałam dawały mi dreszczyk emocji.
-"Pewnie to miejsce kryje dużo tajemnic." - Nagle poczułam jak moje łapy dotykają wody. Zimna woda przelatywała dając mi lekki ból choć i przyjemność.
Spojrzałam na około. Małe roślinki zasłaniały prawie całkowicie moje pole widzenia. Nie widziałam dalej niż około metr! 
-Chyba już wiem, dlaczego tak nazywa się ten strumyk. - Odparłam przyglądając się paproci, jednak zanim obejrzałam ją całą już wyszłyśmy.
Lara wskazała góry, które jakby robiły się większe z każdym moim krokiem. 
-To są góry zapomnienia. Nie będziemy na nie wchodzić bo większość wilków tutaj umarła. - Wadera przełknęła ślinę.
-To przykre. - Moje oczy nabrały współczucia. - Ale... Łał! Są takie piękne! - Dodałam z zachwycona.

Od Ice CD Sophie

Popatrzyłam na wilczycę z ukosa. Nie do końca wiedziałam, czy mogę jej ufać, ale odpowiedziałam:
- Nazywam się Ice. Możesz mi mówić Lara.-i uśmiechnęłam się, dając znak, że jestem przyjaźnie nastawiona.
- Ładne imię. Więc mogę należeć do tego stada? - Spojrzała na mnie z nadzieją.
- Oczywiście! Chodź za mną-skinęłam na nią głową i ruszyłam w górę ścieżki. Między gałęziami drzew prześwitywały plamy słońca, a tuż pod nami rozciągały się gąszcze truskawek. Tu, w lesie, było przyjemnie chłodno i spokojnie. Wkrótce wyszłyśmy na niewielką polanę, z tyłu miałyśmy las, a nad nią górowały skalne występy. Poprowadziłam Sophie do jaskiń, gdzie usiadłyśmy przed wejściem, chłonąc wszystko dookoła. Łasica, która przez całą drogę siedziała cicho i nie wychylała się, teraz przyglądała się bacznie, chodź trochę ze strachem, z góry. Nagle wadera powiedziała:
- A co to, tam, na horyzoncie?-Zmrużyłam oczy i przypatrzyłam się uważnie.
- A! Chodzi ci o Góry Zapomnienia? Wyznaczają południową granicę Doliny Silver. Jeśli chcesz, mogę cię teraz oprowadzić.

Od Sophie C.D Ice

Usłyszałam pisk, odskoczyłam, żeby po chwili zobaczyć lisa polarnego. Ale ku mojemu zdziwieniu, zauważyłam tutaj łasicę, prawie białą.
- Kim jesteś?-Spytałam odważnie zwierzątka. Zdziwiłam się kiedy zwierzątko pisnęło przerażone.
- J...Jestem jednym z... z...zagrożonych gatunków łasic, i mam na imię Runa. - Odpowiedziała dumnie i znowu pisnęła.
- Czemu się mnie boisz? - Spytałam zdziwiona.
- Bo, bo masz takie mordercze oczy! - Wykrzyczała łasiczka.
- Nie martw się, nie zabiję Cię! - Powiedziałam śmiejąc się. Zwierzątko westchnęło zadowolone.
- Chcesz mi towarzyszyć? - Spytałam Runy.
- Oczywiście! - Oznajmiła zachwycona moją propozycją. Weszła na mój grzbiet, a ja zaczęłam biec, wysłuchując pochwał Runy dotyczących mnie. Po chwili zobaczyłam jakiegoś wilka. Zdziwiona stanęłam.
- Kim jesteś? - Spytałam odważnie.
- Wystarczy Ci to że jestem Alfą stada na, którego wtargnęłaś tereny - Odparł wilk, którego imienia nie znałam.
Patrzyłam na wilka dziwnie. Wadera westchnęła kręcąc łbem, kiedy to nagle zobaczyła Runę siedzącą na moim grzbiecie, ale gdy ta spotkała się z jego wzrokiem od razu schowała się w moim grubym futrze.
- Chyba za mną nie przepada - stwierdziła wilczyca z delikatnym uśmiechem na pysku.
- Czy ja wiem, po prostu się wstydzi - zaśmiałam się - Wspominałaś coś, że jesteś alfą stada, prawda? Nie ma tutaj ludzi? - Spytałam.
-Nie ma tutaj ludzi. jesteśmy w dolinie Silver. Mieszka tutaj pewne stado, którego jestem samicą alfa. - Powiedziała. - Chcesz dołączyć? - Dodała po chwili.
-Tak! Tylko... Nie znam twojego imienia, bo moje to Sophie. - Powiedziałam odważnie.
<Ice?>

Nowy Samiec!

Jacob
~~~
Zwiadowca

Nowa Samica!

Minerwa
~~~
Obrońca

Nowy Samiec!

Duncan
~~~
Zabójca

Nowa Samica!

http://img.zszywka.pl/1/0093/thb_7890/czarny-wilk-lt3.jpg
Hope
~~~
Zabójca

Nowa Samica!

Sophie
~~~
Strażniczka

Nowa Samica!

Ice
~~~
Samica Alfa

Otwieramy!

Uroczyście ogłaszam
Że niniejszy blog ,,Stado Białego Kruka" zostaje oficjalnie otwarty!
Wszystkich chętnych do świetnej zabawy we wspaniałej społeczności zapraszam do dołączenia. 
~Alfa Ice

wtorek, 14 czerwca 2016

Ogłoszenie

Moi drodzy!
W związku z tym, że udało mi się już stworzyć wszystko, co potrzebne jest do otworzenia SBK oraz zebrałam kilku członków, informuję, że Stado Białego Kruka zostanie otworzone 25 czerwca 2016 roku! Do tego czasu proszę wszystkich, którzy chcą dołączyć już teraz o wysłanie mi formularzy do 24 czerwca.