wtorek, 7 lutego 2017

Od Blood'a CD Claris

W pierwszej części walki z powodu zmęczenia raczej nie szło mi dobrze. Wadera wykorzystywała każdą moją nieuwagę, ale po kilku ,,rundach" i wymianach ciosów proporcje zaczęły się odwracać: moje dotychczasowe znużenie przemieniało się w furię, zaś jej agresja w wyczerpanie. Pozornie cofnąłem się, po czym zaatakowałem ją bez ostrzeżenia, z całej siły przygniatając ją do ziemi. Wilczyca zaczęła się dusić i kasłać, szarpać gwałtownie. Prawie mi się wyswobodziła, ale w tym momencie pazurami zrobiłem głęboką szramę na jej tylnej nodze. To powstrzymało na moment jej zapędy, wystarczająco długo, bym mógł ponownie skoczyć na nią. W omamie wściekłości zacząłem ją okładać jak najmocniej łapami i gryźć, podczas gdy wadera próbowałem mnie zepchnąć, broniąc się przed ciosami. No zabij-powiedział znużony głos. Uśmiechnąłem się do niej jadowicie, i zamachnąłem ostatni raz w...powietrze. Claris wymknęła się w kąt, przygotowując do ataku. Wyglądała nie najlepiej. Pobiegliśmy prosto na siebie, lecz wróg ominął mnie i uderzył od tyłu. Syknąłem, i warknąłem:
- Pi*przona s*ka!-tym razem nie dałem się zwieść, i kiedy chciała przejść obok mnie, zgarnąłem ją i położyłem na ziemię. Do ust naciekła mi krew zmieszana ze śliną, pobudzając instynkt jak energetyk. Ofiara była całkowicie bezbronna. Jeśli chcesz mieć co zabijać, to lepiej, żeby to nie był członek stada-moje zastanowienie trwało ułamek sekundy. Kiedy zacisnąłem lekko szczęki na ciepłym karku, ktoś przekroczył próg. Odwróciłem się, stając twarzą  w twarz z obecną samicą Beta.
- Blood, co ty tu...?-spytała najpierw.-Zostaw ją!-krzyknęła, podbiegając do nas. Kopnąłem ją, gdy tylko się zbliżyła.
- No zostaw ją wreszcie, o co tu chodzi?!-powiedziała ponownie wilczyca. Zszedłem z Claris, i posłałem Becie lodowate spojrzenie, po czym rzuciliśmy się sobie do gardeł. Oboje zadaliśmy kilka ciosów. Echo miała teraz zranioną łopatkę i bok, a ja właściwie nie byłem pewny swojego stanu. Wiedziałem, że za mną leży prawie nieprzytomna chamica, którą trzeba dobić. Nie może przecież przekazywać tak potwornych genów potomstwu.
- Claris, uważaj...A ty, masz zostawić moją siostrę w spokoju. Co ci szkodzi, że chociaż ten jeden raz wyjdziesz?-powiedziała powoli samica. Postanowiłem później się zabawić. Już połowę nocy straciłem na te s*ki. Zrobiłem krok w jej stronę, po czym przemknąłem obok niej z szybkością cienia.
<Claris?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz