Kiedy tylko wróciłem z patrolu, nie czekając na nikogo szybkim krokiem, prawie że biegiem udałem się do jaskini Ember, żeby sprawdzić jak się czuje. Mój oddech z każą sekundą przyspieszał, jakby moje ciało przeczuwało, że coś się stało. Wpadłem przez próg i zatrzymałem się raptownie na pisk dochodzący gdzieś spod moich łap. Skierowałem wzrok w dół, i dostrzegłem przy brzuchu wadery trzy, małe kulki.
- Ach...-westchnąłem rozpromieniony, i posłałem mojej partnerce pełne miłości i radości spojrzenie.-Są wspaniałe.-dwa basiorki i jedna waderka, wszystkie spały spokojnie zwinięte w kłębek. Dotknąłem łapą rudego szczeniaka.
- Cudowne...-odparła w zamyśleniu Ember, przytulając do siebie młode.-Chyba czas nadać im imiona.-dodała, podnosząc głowę.
- Najpierw rozdam opieprz za to, że nikt mnie nie poinformował i ci nie pomógł-rzekłem, udając oburzenie. Wilczyca zaśmiała się cicho.
- Myślę, że to Hwin.-skinąłem głową, i dokończyłem:
- Omen, nasz następca, i Craven. Podoba mi się.
<Ember? U mnie też nie najlepiej...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz