Oczywiście doskonale wiedziałam, z kim mam do czynienia. Zdawałam sobie sprawę z możliwości spotkania tego wilka, kiedy się tu wybierałam. Jednak to nie moja wina, że noc mnie zaskoczyła. Po prostu zgubiłam rachubę czasu. Nie chciałam go tracić na powrót do jaskiń, a kopalnia była blisko. Weszłam więc i nie mogłam oprzeć się pokusie zabawy. Zignorowałam to, co powiedział Blood.
- Nie słyszałaś? Spadaj!- wrzasnął nieco głośniej i postąpił parę kroków do przodu.
- Sam spadaj na drzewo, prostować banany- odpowiedziałam, nawet nie podnosząc wzroku. Wilk doskoczył do mnie w kilka sekund, chcąc zapewne złapać mnie za kark, ale się przeliczył. Zrobiłam zwinny unik, co skończyło się tym, że basior potknął się o metalowe tory i zarył nosem w ziemi. Nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem.
- Tak cię to bawi?- zapytał złośliwie, szybko się zbierając i stając na wprost mnie.
- Tak, a nie widać? Chociaż w sumie nie zdziwiłoby mnie, gdybyś był ślepy jak kret. Coś podejrzanie dużo czasu spędzasz w tej kopalni- powiedziałam równie złośliwie.
- Zabiję!- wrzasnął Blood i rzucił się w moją stronę. Zrobiłam kolejny unik, ale wilk szybko odwrócił się i wbił zęby w moją łapę. Ja zaś przejechałam łapami po jego pysku. Fala bólu spowodowała, że na chwilę oboje od siebie odskoczyliśmy.
- Czy ja naprawdę o zbyt wiele proszę? Chcę tylko spokoju!- krzyknął, znów obnażając kły.
- I ostrzegam, że jeśli go nie dostanę, to... lubię smak krwi- ta dziwna groźba wcale mnie nie przestraszyła.
- Ja też- odparłam, szykując się do kolejnej rundy. Doskoczyliśmy do siebie niemal równocześnie. Gryźliśmy się i drapaliśmy, gdzie popadnie. Wilk zapewne myślał, że szybko wymięknę, ale nic z tego. Z łatwością dotrzymywałam mu kroku w walce. Wystarczyło jakieś dziesięć minut, żebyśmy znów od siebie odskoczyli. Zmęczenie już dało o sobie znać, przynajmniej mi. Blood był godnym przeciwnikiem. Jednak, jeśli chciałam przeżyć, nie mogłam poddać się zmęczeniu ani bólowi.
<Blood? Myślę, że potem jakoś w to znowu wkręcimy Kirę>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz