I to niby ja wszędzie szukam problemu, o wszystko się czepiam i z byle powodu rzucam się od razu wszystkim do gardeł, zupełnie ignorując głos rozsądku?!- była to pierwsza myśl, która pojawiła się w mojej głowie. Szybko jednak ją odegnałam i skupiłam się na "tu i teraz". Ten wilczek rzucił mi wyzwanie, a ja nie mogłam tak tego zostawić. Jednocześnie nasza walka tutaj, gdzie nikt raczej nie mógł nas spotkać, oznaczała porządną jatkę, która zakończy się dla przegranego bardzo nieprzyjemnie. Oczywiście nie dopuszczałam do siebie myśli, że to ja miałabym przegrać. Może i temu koledze raz czy dwa się poszczęściło, ale teraz mu nie popuszczę. Szybkim ruchem odwróciłam się w jego stronę i zanim zdążył zareagować, spoliczkowałam go najmocniej, jak mogłam. Głowa poleciała w bok. Musiało zaboleć, gdyż Blood w pierwszym odruchu, zamiast bronić się lub atakować mnie, złapał się łapą za policzek i lekko potarł. Wykorzystałam także i tą okazję. Wiedziałam, że najlepiej będzie zakończyć tę walkę jak najszybciej, niekoniecznie wykorzystując do tego samą siłę. Dlatego zamiast karku lub głowy, ugryzłam go mocno w lewą, przednią łapę i szybko cofnęłam, aby uniemożliwić mu ugryzienie mnie w szyję. Blood zasyczał z bólu. Spojrzał na swoją łapę, a potem na mnie. W jego oczach widać było rządzę mordu, czyli coś bardzo znanego przeze mnie. Oblizałam swój pysk, umazany jego krwią. Wilk rzucił się na mnie. Prawdopodobnie chciał mnie przygnieść do ziemi, ale udało mi się odskoczyć i jedynie wgryzł mi się w bark. Zawyłam z bólu, czego raczej nie miałam w zwyczaju. Zaraz jednak przestałam, gdyż nie chciałam dać satysfakcji temu sadyście. Dalej nasza walka wyglądała tak, że raz mi szło lepiej, raz jemu. Ogólnie jednak wszystko zmierzało ku remisowi, przynajmniej na razie. Walka zamieniła się już bardziej w brutalnego berka, bo biegaliśmy po całej okolicy, starając się zaskoczyć jakoś rywala i jednocześnie odpocząć trochę od walki. W taki sposób dotarliśmy trochę wyżej, niż wcześniej. Walczyliśmy zawzięcie i nic nie wskazywało na to, aby walka miała się wkrótce zakończyć. Wykorzystując moment nieuwagi Blood'a, złapałam go za łapę i wykonałam półobrót, ciągnąc go jak szmacianą lalkę. Powodzenie tej operacji zaskoczyło nawet mnie. Wilk znów ugryzł mnie w łapę, ja zaś z całej siły odepchnęłam go. Jak się okazało, dotarliśmy w pobliże źródła strumyka, przy którym się spotkaliśmy. Teraz właśnie Blood znajdował się na jego środku. Można było wywnioskować to z dźwięku łamiącego się lodu i tego, że basior po chwili znalazł się w wodzie. Odeszłam więc trochę od brzegu. Na początku chciałam go zostawić, ale stwierdziłam, że lepiej będzie zostać i zakończyć walkę. Niespodziewanie Blood wynurzył się przy brzegu. Jakim cudem znalazł się tu tak szybko? Czemu go nie zauważyłam?- przemknęło mi przez myśl. Zanim zdążyłam zareagować, Blood wciągnął mnie do wody, a sam wyskoczył na brzeg. Jak się okazało, źródło było głębokie. Znajdowałam się zaledwie kilka metrów od brzegu, a nie miałam gruntu pod nogami! Strach! Panika! Co tu robić?! Woda w uszach! Woda w oczach! Woda w ustach! Woda wszędzie! Zastanowiłam się, czy prędzej się utopie, czy zamarznę.
<Blood? Co teraz zrobisz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz