Dwie pieczenie na jednym ogniu-rozmyślałem, zatapiając szybko z rozkoszą kły w szyi martwego zwierzęcia. Krew napłynęła mi do pyska, ale większość zaczęła barwić część szyi i brudny śnieg.
- Co ty robisz?-odezwała się wadera.-Spadaj.-dodała, podchodząc do sarny. Skoczyłem do przodu, i w ten sposób nastąpiło mocne zderzenie czołowe. Oboje cofnęliśmy się, po czym postanowiłem zakończyć tę parodię. Chwyciłem za nogę ofiary, i zacząłem wlec ją po śniegu.
- Zostaw moją zdobycz!-krzyknęła Claris, przytrzymując zad istoty. Bez wysiłku wyszarpnąłem jej zwierzę, co poskutkowało tym, że wadera upadła na pysk, ryjąc nim w śniegu.
- Nie twoja, tylko stada-powiedziałem obojętnym tonem, gotując się w środku. Choć raz mimo wszystko przydały się względy polityczne.
1:1-pomyślałem z mściwą satysfakcją. Ale jak wszyscy była bezsensownie uparta, podbiegła i zadrapała głęboko mój bark. Puściłem ofiarę, czułem, jak źrenice momentalnie mi się zwężają. Obróciłem się trochę za wolno, więc musiałem najpierw uniknąć kolejnego ciosu. Teraz z całej siły uderzyłem ją w pysk, i na miarę moich możliwości nim zdążyła mi oddać, zrobiłem to z jeszcze większym nakładem. Claris zachwiała się pod siłą uderzeń i prawie upadła, a na jej szyi pojawiły się dwie czerwone pręgi. Jednak udało jej się mnie dosięgnąć i ugryźć lekko w bok. Warknąłem głucho, i szybko przemknąłem obok niej, atakując od tyłu kłami. Z głębokiej rany wilczycy ciekła strugami krew. Błyskawicznie stwierdziłem, że nie przeniosę całej zdobyczy, więc póki ta debilka była unieruchomiona, oderwałem ponad połowę mięsa i pogalopowałem w przeciwną stronę.
<Claris? O tak, moja rozsiadła się wygodnie i je gofry popijając tymbarkiemXDDD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz