środa, 1 lutego 2017

Od Doriana CD Layla

Nie wiem czy ktokolwiek się ze mną zgodzi, ale najgorsze jest to poczucie bezsilności, uczucie, które ma nad nami większą władzę niż my sami. Przez nie, nawet gdybyśmy chcieli coś zrobić nie możemy. To uczucie zdawało nam się śmiać prosto w twarz z głosem, którego ton jest przepełniony szyderczym rodzajem, poczuciem własnego zwycięstwa, pewnego rodzaju triumfu, mówiący bez ogródek "Widzisz? Nie możesz nic zrobić! Ha! Jesteś słabeuszem, nic nie wartym pędrakiem, który nie ma już szans, by się przepoczwarzyć. Teraz patrz jak niszczę ostatnią nadzieję jaka Ci pozostała!". Być może istnieje jakieś wymyślone przez Einsteina czy innego tam Teslę lekarstwo, które zwiększa poczucie własnej wartości i pomaga nam przezwyciężyć to szydercze uczucie bezsilności. Ja osobiście jeszcze do niego nie dotarłem chociaż cały czas idę na przód.
~*~
- Wracamy? - usłyszałem głos wadery, która położyła rude zwierzę na śniegu. Popatrzyłem na nią krytycznym wzrokiem. Zrobiłbym wszystko by pójść już kilkadziesiąt minut wcześniej, jednak uważałem, że nie wypada tak nagle odchodzić. Pokiwałem energicznie głową i zacząłem brnąć przez śnieg. Layla wzięła ponownie w pysk zwierze i ruszyła za mną. Co chwilę mrugałem by odpędzić mróz od moich oczu i nosa. Raz po raz oglądałem się za siebie spoglądając na waderę. Po kilku minutach dotarliśmy do punkty wyjścia czyli w skrócie do miejsca, gdzie po raz pierwszy się zobaczyliśmy. 
- Wybacz, szanowna Laylo, lecz muszę załatwić coś niezmiernie ważnego. - powiedziałem zwracając się do samicy. Ona pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Również muszę się udać do swojej jaskini. Być może zobaczymy się później. - odpowiedziała emerytowana Alfa.
<Layla?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz