sobota, 10 września 2016

Od Alien CD Tailgate + Quest 5

Po kilku godzinach okrutnie męczącego polowania z resztą stada mam czas wolny. Ale co by zrobić? Na odpoczynek nie ma czasu. Położę się w nocy, wtedy będę mogła odwiedzić moją magiczną krainę snów.
Rozmarzyłam się trochę i nie zauwarzyłam gdzie niesie mnie droga. Szłam pięknymi terenami. Cieszę się, że mogłam je odwiedzić. Szczególnie tą piękną polankę w lesie. Na samą mysł o niej zamknęłam oczy i poczułam całą sobą jak leże na niej. Nie widząc nic oprócz mojej wyobraźni potknęłam się o kamień i sturlałam się z jakiegoś pagórka. W zasadzie niezbyt mnie to bolało. Po prostu otrzepałam się z kurzu i wstałam. Spacerowałam dalej w końcu doszłam do bardzo ciekawego miejsca. Skały wyglądały na bardzo wysokie, z mojego punkyu widzenia te skały wyglądały jagby czegoś strzegły.
Za miast patrzeć w górę spojrzałam teraz na podnurze góry,  albowiem do mojego ucha dobiegły jakieś ryki i psiki. Spostrzegłam Kornora skaczącego pod skałą. Ale on nie był jedynym obiektem, który obdarzyłam zainteresowaniem, ponieważ na skale ledwo utrzymywała się mała waderka!
Postanowiłam podejść bliżej aby muc przypatrzeć się lepiej zaistniałej sytuacji. Młode  wisiało na skale ledwie się utrzymywało, próbowało się wspinać, ale to tylko znacznie pogarszało jej sytuację. Jeszcze pare minut, a spadnie na ziemie prosto w łapy mutanta.
Musiałam coś zrobić nie mogłam pozwolić, aby coś się stało malutkiej. Gorączkowo myslałam co zrobić w tej sytuacji. Postanowiłam wyjść z kryjówki, aby waderka nie musiała dłużej czekać na pomoc.
Wyszłam z kryjówki, miałam zamiar podkraść się na mutanta od tyłu, zranić go, a następnie zabrać waderkę. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Drapnęłam Kornora w grzbiet, a kiedy odwrócił się w moją stronę i stałam z nim twarzą w twarz drapnęłam go w oko.
Potwór zaryczał przeraźliwie głośno. I zaczął ocierać sobie łapą poważnie ranne oko. W tym czasie podbiegłam do skały. Wspiełam się na nią. Chwyciłam waderkę w pysk, zeskoczyłam ze skał i pobiegłam do pobliskich krzaków, aby ukryć małą.
Kiedy młoda wilczyca została ustawiona w bezpieczne miejsce. Ja postanowiłam dokończyć walkę z mutantem. Na mój widok Kornor przybrał pozycję bojową i zaczął warczeć złowrogo.
Po kilku sekundach rozpoczęła się zawzięta walka na śmierć i życie. Mutant drapnął mnie w łapę. Ja starałam się bronić, więc usiłowałam go powalić i zadać mu cios w brzuch. Nie było to jednak takie łatwe. I nagle zorientowałam się, że ja leże na ziemi, a nademną stał mutant z wyrazem triumfu w oczach, a na jego pysku zagościł szyderczy uśmiech. Mutant otworzył paszcze i ujrzałam jego białe, długie zembiska. Próbowałam się wyrwać mutantowi, wziąć małą i uciec z nią do jej rodziców. Bałam się czy to mój koniec? Ostre kły mutanta byłu kilka centymetrów od mojej szyji. Szykowałam się na najgorsze. Nagle coś przemknęło mi przed oczami i mutant został powalony. Okazało się, że moim wybawcą był Tailgate.
Postanowiłam mu pomuc w walcze. We dwoje mieliśmy większe szanse. Już po pięciu minutach Kornkr leżał na ziemi, w kałuży krwi na ziemi. Ja i Tailgate oddychaliśmy głośno przez chwilę, po czym żuciłam się Tailgatowi na szyję i dziękowałam mu za ratunek.- Dziękuję ci Tailgate, dziękuję! - cały czas dziękowałam Tailgate
- A można wiedzieć dlaczego cię zaatakował mutant? - zapytał
- Ten Kornor - zaczęłam wskazując łapą na mutanta - chciał dopaść małą waderkę.
- A gdzie ta wadera? - zapytał
- O tam. - wskazałam na krzaki, w których ukryłam małą. Wraz z Tailgate podeszliśmy do krzaków, rozsneliśmy zarośla i okazało się, że tam jej nie ma!
- Ona uciekła! - powiedziałam
- Nie przejmuj się. Na pewno poszła do rodziców. - powiedział wilk
Zakończyłam, więc dyskusje i poszłam z Tailgate do jaskini, ale wciąż myślałam kim może być ta mała waderka?

<Tailgate?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz