piątek, 9 września 2016

Od Ice CD Sophie, Claris, Duncan, Archer

Na początku zdębiałam i automatycznie podniosłam się razem z moim partnerem. Po chwili zorientowałam się, o co chodzi; niemalże dorosła Claris (prawie to duża różnica) wymknęła się rankiem i od tamtej pory nikt jej nie widział. Moje córki były trochę zaniepokojone, ale raczej nie bardzo się przejmowały. Bo faktem było, iż córka Bet to niepokorna indywidualistka. Jednakże ostatnio w dolinie działo się wiele złych rzeczy i nie była ona do końca bezpieczna. Poleciłam ochroniarzom pary Beta przeszukać zachodnią część doliny (przy okazji wypomniałam im, że ich rola polega także na pilnowaniu potomstwa BetXD) Rodzice waderki udali się na wschodnią część doliny, Evelyn i Nina na południową, a ja z Archerem na północną. Weszliśmy w rzadki las iglasty, węsząc dookoła. Na razie nie wyczuwaliśmy nic, co mogłoby wskazywać na czyjąś obecność. Tyle śmierci nadeszło...Alisha, Jordan, Barricade! Co się tu dzieje?
- Hm?-Arch jakby czytał w moich myślach.
- Zastanawiam się...Czemu ostatnio nawiedza nas tyle śmierci? Tyle łez? Czy to koniec?-mówiłam naprawdę serio.-Czy nasze potomstwo nie dożyje jutra? Czy ostatnie miejsce na ziemi zawali się pod ścianą nieszczęścia?
- Nie możemy na to pozwolić. Wiesz o tym tak dobrze jak ja, że nie poddamy się. Przeżyjemy-powiedział z uśmiechem. Na tę chwilę nadzieja powróciła. Tak będzie. Ja się nie poddam. My się nie poddamy-pomyślałam, przytulając mego partnera. Doszliśmy do granicy doliny. Wkroczyliśmy do jakiegoś wąskiego korytarza skalnego. Nagle za zakrętem ukazały nam się...Skrzyżowane strzały! Archer podszedł pierwszy. Pod nimi leżały insygnia: PKH. Takie same jak na futrze Alishy. What? Co to ma znaczyć? Przyglądałam się z niedowierzaniem znakom. 
- Może lepiej chodźmy stąd-szepnęłam do partnera. Czułam, że tu się dzieje coś dziwnego. Nagle rozległy się jakieś kroki. Przerażona nie mogłam wykonać jakiegokolwiek ruchu. Z zaułka wyłoniła się twarz dumnej, jadowicie uśmiechniętej wilczycy. Za nią pojawił się zastęp złożony z czterech wilków. Na przedzie szedł szaro-czarny basior trzymający w pysku szarą waderkę. Warknęłam znacząco, świdrując ją wzrokiem. Miałam co do niej złe przeczucia.
<Claris? Archer? Może na scenie pojawią się Sophie lub Duncan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz