sobota, 3 września 2016

Od Ice CD Archer

Leżałam na czymś jasnym, ciepłym, aksamitnym jak ptasi puch i dającym niezwykły blask. Otworzyłam jedno oko, i przyjrzałam się granatowo-czarnej przestrzeni otaczającej mnie ze wszystkich stron. Nagle na firmamencie zajaśniał świetlisty punkcik, strzelając iskierkami. Zaraz po nim nastąpiła eksplozja i wszystkie zaczęły, jakby ktoś pstrzyknął włącznik, oblepiać przestrzeń. Spojrzałam na powierzchnię pod mymi łapami. Ależ tak! To przecież...Gwiazdy. Spojrzałam w dół, jednak tam nie dostrzegłam nic-jedynie groźną, nieprzeniknioną, dziwnie ,,lepką" ciemność. Coś się w niej czaiło. Cofnęłam się, i wtedy poślizgnęłam się. Wylądowałam po drugiej stronie, już czułam, jak spadam, kiedy zdałam sobie sprawę, że wiszę do góry nogami! A to, na czym stałam, zaczyna się rozwijać, niby to bieleć, to szarzeć...I znalazłam się w objęciach mego ojca.
A później...

Archera. Ranek rozpoczął się na dobre, basior leżał, oddychając ciężko. Wstałam powoli, przecierając oczy, i wróciłam do codziennych obowiązków. Obudziłam Archa i upolowałam kilka myszy. Zaczęłam powoli schodzić z basiorem z góry, myśląc o tym, co działo się w stadzie podczas naszej nieobecności. Dzieci! Zapomnieliśmy o nich!-Stanęłam naglę i wrosłam w ziemię. Przecież one mogły sobie coś zrobić albo...
- Ice!-wyrwało się mu.-Co się stało?
- Dzieci-rzekłam tylko jedno słowo. Może niepotrzebnie się zamartwiam, ale naprawdę...
<Archer? Wkraczam w mroczne klimaty>   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz