No tak... Chyba nie jestem aż tak dobrym rodzicem jak myślałem. Pchnąłem lekko Ice i przyspieszyliśmy kroku. W kilka chwil znaleźliśmy się przed jaskiniami. Od razu kierunek na naszą i nadzieja, że dziewczynki są na tyle mądre by grzecznie czekać w domu. Biała wadera wpadła tam pierwsza, a ja tuż za nią. Szok. U wejścia leżała Evelyn, w głębi pomieszczenia bawiły się dwie małe suczki, kotka jakby ich pilnowała.
-Wrócił pan i władca.- mruknęła puma odwracając głowę w naszą stronę. Moje relacje z Ev... Są skomplikowane. Przy pierwszym spotkaniu prawie się pozabijaliśmy. Przy następnych traktowaliśmy się raczej z chłodną rezerwą.
-Evelyn, co ty...?- zaczęła moja partnerka.
-No cóż, para alfa postanowiła się zmyć nie informując o tym nikogo, a dziećmi się musiał ktoś zając.- powiedziała takim tonem żebyśmy zrozumieli, że wcale się z tego nie cieszy.
-Coś nas zatrzymało. Dziękuję za pomoc.- odparłem. Kotka przewróciła oczami i wstała z zamiarem wyjścia.
-Wisisz mi przysługę Archi.- dodała jeszcze. Prychnąłem i ułożyłem się na skórach. Ice spoglądała co chwila na mnie, ale głównie przepytywała Laylę i Astelle. Dziewczynki w końcu wybiegły z jaskini, a biała wilczyca położyła się obok.
-Mogło się to źle skończyć.- powiedziała cicho.
-Trzeba będzie ustalić jakąś niańkę. To pewnie nie ostatni raz jak coś się stanie i nie wrócimy przed zmrokiem.- Ice tylko pokiwała łbem.- To teraz wracamy do obowiązków.- to mówiąc skierowałem się do wyjścia z jaskini.
< Ice? Znów brak weny na koniec X( >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz