Wybrałam się na nocny spacer. Pomimo późnej pory na dworze nadal było jasno, przez biały puch, który opadł na ziemię już jakiś czas temu. Mój oddech zmieniał się w parę wodną, a łapy zostawiały głębokie ślady. Wielki księżyc widniejący na niebie oświetlałmi drogę. Po okoldo godzinie wędrówki bardzo się zmęczyłam, więc usiadłam pod drzewem. Moje powieki stawały się coraz cięższe, a oczy zamykały się powoli. Połorzyłam się pod wielką sosną, która stała na zboczu jakiegoś wzgórza. Od góry ochraniały mnie wiecznie zielone igły choinki. Ziewnęłam, leniwie się przeciągnęłam, a następnie odleciałam do krainy snów. Obudziłam się jakiś czas później. Z nieba padały płatki śniegu. Uff... Jak dobrze, że zdecydowałam się na nocleg pod tą sosną. Chciałam wracać do jaskini, jednak moją uwagę przykuła nieznajoma mi postać. Po stylu chodu, rozmiarach i kolory sierści domyśliłam się, że obiekt mojego zainteresowania jest kotem. Bacznie obserwowałam nieznajomego lub nieznajomą i dostrzegłam, że kotowaty wchodzi to puszczy. Możliwe, że nieznajomy ma złe zamiary, a więc wyszłam z pod drzewa i ruszyłam za kotem. Wchodząc do gęstej puszczy zupełnie straciłam z widoku owego osobnika, więc schyliłam się nisko i spróbowałam wpaść na jakiś trop, który doprowadzi mnie do kota. Znalazłam intruza jak ucinał sobie dzrzemkę. Kiedy przyjrzałam się z bliska zauwarzyłam, że to samica. Nagle kocica zaczęła sie budzić, więc wskoczyłam w krzaki. Jednak ona mnie usłyszała i zaczęła atakować. Nie znałam jej, nie wiedziałam jakie ma zamiary, więc postanowiłam obronić się przed nieznajomą. Po jakimś czasie walki, na którą nie miałam nawet najmiejszej ochoty postanowiłam sie odezwać.
- Zacznijmy od początku. Jestem Alien i należe do Stada Białego Kruka, a ty?
- Reyna. - rzuciła krótko - Ja również należę do tego stada.
Reyna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz