Westchnęłam i odmaszerowałam do jaskini, gdzie czekały już na nas nasze pociechy. Lizanie po pyskach, radosne szczekanie rozlegały się z naszego domu. Wszystko skończyło się dobrze. Śmiałam się z radości, patrząc w oczy memu partnerowi, leżąc na grzbiecie. To było...magiczne.
- Dziękuję-szepnęłam mu. On także zaśmiał się. Szczęście i pokój nastały.
~Czasy panowania Heavena~
Leżałam przed jeziorem. Lodowata woda obmywała moje łapy. Zamknęłam oczy, rozkoszując się wspomnieniami związanymi z tym miejscem. Wtem ktoś polizał mnie w pysk. Spojrzałam na Archa uśmiechając się szeroko. Usiadł obok mnie i spytał znanym mi tonem:
- Coś cię dręczy?
- Nie, to nie to. To po prostu...-pozwoliłam sobie na chwilę ciszy-wręcz przeciwnie-mój partner spojrzał na mnie ,,krzywo", ale zaraz po tym zanurzył łapę w wodzie. Machając nią utworzył mały wir.
- Widziałeś ostatnio nasze dzieci? Albo wnuki?-spytałam mimochodem.
<Archer? Nie odpisywałam ci z 50 miliardów lat, wybaczXD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz