Ember zatrzymała się tuż przede mną z wywieszonym językiem, dysząc.
- Nieźle-mruknąłem tylko pod nosem, prawie że do siebie, i zaciągnąłem swoją zdobycz na sporą, stwardniałą pod wpływem mrozu zaspę. Tam zacząłem pałaszować ze smakiem jeszcze ciepłe, świeże mięso, ale mimo to szybko zrobiło się zimne i twarde. Zerknąłem znad posiłku na waderę, która nie zdecydowała jeszcze, co zrobić ze swoimi ofiarami. W końcu chwyciła jedną z nich i przytargała niedaleko mnie, po czym usiadła i zaczęła jeść. Gdy skończyłem już swoją sarnę, jednym skokiem znalazłem się przy zdobyczy Ember. Wziąłem ją na grzbiet i powiedziałem oschle:
- Jak nie masz nic przeciwko, to idziemy-nie czekając na jej reakcję, przyspieszyłem kroku. Ale ona umiała mi wbrew pozorom dorównać. Aby jakoś urozmaicić trasę, postanowiłem przejść się drogą nieco bardziej na południe. Gdy zbliżyliśmy się do granicy lasu, jak się spodziewałem, wadera wydała niemy okrzyk zachwytu. Zza koron drzew wyłoniły się ośnieżone szczyty Gór Zapomnienia w całej swojej krasie.
- Piękne-usłyszałem za sobą niemrawy pomruk. Nawet mnie zachwycały niezmiennie, ale nie mogłem się pozbyć uczucia irytacji z jej powodu. Stanowi jakiś problem?-pomyślałem. W niedługim czasie znaleźliśmy się jeszcze nad Jeziorem Lśniących Wód. Teraz lśniła jego pokryta lodem powierzchnia, odbijając niemrawy blask słońca.
- Jezioro Lśniących Wód-powiedziałem beznamiętnym tonem, rozgarniając łapą śnieg. Wtem Ember odezwała się z lekką pretensją:
- Coś cię dziś ugryzło?-Najpierw wydało mi się niedorzeczne, bo na zimę wszystkie te chmary małych bestii znikają. Ale gdy dotarł do mnie sens wypowiedzi...
- Co?!-wykrzyknąłem najpierw ze zdumienia.-Co cię to obchodzi?!
- A to, że nie życzę sobie, by odzywano się do mnie w ten sposób-odparła pewnie. Nie będzie mnie traktować jak błota, co jej utknęło na podeszwie-pomyślałem ze złością i przygwoździłem ją do ziemi zarówno spojrzeniem, jak i łapami.
- Księżniczka się znalazła!-wrzasnąłem, ale po chwili się opanowałem i zlazłem z niej. Wtedy zaczęła się szczerze i z radością śmiać. Nie wiem, co mnie do tego popchnęło, ale zrobiłem to samo. Nie widziałem jeszcze nikogo, kto by mi się sprzeciwił. Nawet ją polubiłem, lecz nie do tego stopnia.
<Ember? Komizm sytuacji>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz