- Nie. Sam się zaprosiłem- odparłem zuchwale, co jeszcze bardziej zdenerwowało wilka.
- Jak...jak ty...tu trafiłeś?!- Blood był już nieźle wyprowadzony z równowagi. Z trudnością wypowiadał każde słowo.
- Mam swoje sposoby. Chyba mnie nie doceniasz- odpowiedziałem. Blood westchnął z irytacją.
- Mógłbyś przestać za mną łazić? Sam mówiłeś, że też już masz tego dość, więc po co to robisz?!
- Bo mam taką ochotę. Podenerwować cię. I tak nie mam teraz nic ciekawszego do roboty.
- Posłuchaj młody, lepiej daj mi spokój, bo może się to dla ciebie naprawdę źle, ale to bardzo bardzo źle skończyć- powiedział wilk i nie zważając na mnie, ruszył przed siebie.
- Uważasz, że się ciebie wystraszę? A może to ty powinieneś bać się mnie?!- zawołałem za nim. Blood nic nie odpowiedział, ale sądząc po serii wstrząsów, która na chwilę zawładnęła jego ciałem, zaczął się cicho śmiać. Odszedł w swoją stronę.
- Jeszcze zobaczymy, kto będzie się śmiał ostatni. Młodszy nie znaczy słabszy- powiedziałem na głos, po czym skierowałem się w przeciwną stronę. Poszedłem drugim, węższym korytarzem. Był co prawda zatłoczony skalnymi odłamkami, ale łatwo udawało mi się przeciskać między nimi. Lawirowałem pomiędzy przeszkodami i szło mi to wręcz doskonale. Parę razy jednak się zadrapałem. Przecisnąłem się jakimś cudem między dwoma skałami, ale nie zauważyłem czającego się za jedną z nich ostrego odłamka. Zraniłem się przez to w łapę. Zabolało lekko, ale nie jakoś specjalnie. Po mojej sierści spłynęła na skalną podłogą wąską strużką czerwona ciecz. Na szczęście okazało się, że dalej korytarz jest już prawie zupełnie czysty, nie licząc mniejszych kamieni. Ruszyłem więc do przodu, nie przejmując się wcale powrotem. Skupiłem się na "tu i teraz". Nie miałem za bardzo pomysłu, co jeszcze mógłbym zrobić, ale liczyłem, że w takim miejscu jak to, stanie się coś ciekawego. Doskonale wiedziałem, że kopalnia w każdej chwili mogła się zawalić, jednak nie przeszkadzało mi to. Nie żebym był jakimś samobójcą, czy coś. Po prostu za bardzo mnie to wszystko interesowało. Doszedłem do miejsca, gdzie tunel rozdzielał się na dwa. Ten po prawej był równie wąski, piął się lekko ku górze i dodatkowo zagracony kolejnymi skałami. Po lewej był szerszy, opadał ku dołowi. Wybrałem go, bo był czysty, jeśli idzie o kamienie. Zamiast tego znajdowało się tam mnóstwo ziemi i pajęczyn.
<Blood? A ty co porabiasz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz