piątek, 2 grudnia 2016

Od Claris CD Hiro

Biegałam już od dłuższego czasu, więc postanowiłam, że pora zrobić sobie przerwę. Tym bardziej, że coraz bardziej zaczynała boleć mnie łapa. Znalazłam zatem dogodne miejsce i uważnie się jej przyjrzałam. Wyglądała na lekko zadraśniętą, pewnie przez jakiś ostry kamień lub gałąź. Rozejrzałam się dookoła, ale nie było nic, co mogłoby posłużyć za prowizoryczny opatrunek. Nie zobaczyłam nic takiego, ale nagle, zanim jeszcze zdążyłem odwrócić głowę do tyłu, usłyszałam coś. Natychmiast spojrzałam w stronę, z której pochodził ów dźwięk. Ujrzałam kawałek dalej jakąś nieznaną mi kocicę. Ruszyłam w jej kierunku. Gdy szłam, zdążyłam dostrzec, iż jest to irbis. Kocica przez chwilę patrzyła na mnie wzrokiem, z którego, mimo sporej odległości między nami, dało się wyczytać zmęczenie. Kiedy się zbliżyłam, kotka miała już zamknięte oczy i w ogóle nie zareagowała na moją obecność.
- Hej, ty- powiedziałam. Zero reakcji.
- Ej!- dodałam trochę głośniej i lekko szturchnęłam irbisa. Kocica wyglądała, jakby zemdlała. Szarpnęłam nią jeszcze raz, ale kolejny brak rekcji tylko utwierdził mnie w moim przekonaniu. No to pięknie- pomyślałam sobie, siadając z lekką irytacją obok kotki. Teraz muszę tu tkwić obok zupełnie obcej mi kocicy. Bo przecież jej nie zostawię. Nie jestem aż tak bezduszna, poza nie jestem pewna, czy należy ona do stada. Ale co powinnam teraz zrobić?- zaczęłam się zastanawiać. Jestem dobra w walce i zabijaniu, a nie udzielaniu pomocy medycznej zemdlonym. Umiem jedynie zrobić jakieś prowizoryczne opatrunki, jak każdy...wiem!- w mojej głowie nagle pojawiła się pewna myśl. Przypomniałam sobie o znajdującym się nieopodal bajorku, które mijałam, gdy tu szłam. Pobiegłam do niego jak najszybciej. Nie było już liści, które mogłabym wykorzystać do przetransportowania wody, ale wpadłam na inny pomysł. Urwałam jedną ze świerkowych gałązek, namoczyłam ją obficie w wodzie i wróciłam do kotki. Kilka ruchów moim "kropidłem" wystarczyło, aby kocica wróciła do siebie. Rozejrzała się dookoła zdezorientowanym wzrokiem, który zatrzymał się na mnie. Zaczerpnęłam powietrza, po czym wyrzuciłam z siebie znaną formułkę:
- Witaj, znajdujesz się na terenie Stada Białego Kruka. Możesz do niego dołączyć, ale jeśli nie zechcesz, musisz opuścić tę dolinę- powiedziałam.
- A ty jesteś...?- zapytała.
- Claris. A ty? Nic ci nie jest?- spytałam. Właściwie powinnam zadać to pytanie na początku, ale zapomniałam.
- Hiro. I nie, nic mi nie jest, jestem jedynie trochę osłabiona i głodna-
- Mogę ci coś upolować- odparłam, chociaż nie miałam na to ochoty. Z jednej strony cieszyłam się, że wreszcie coś się dzieje, ale z drugiej, byłam zła, iż znowu ktoś mi zawraca gitarę. Jednak poskromiłam swój wredny, leniwy charakter i kazałam kocicy chwilę zaczekać oraz nigdzie nie odchodzić. Nie musiałam się o to obawiać, gdyż była zbytnio osłabiona, aby to zrobić. Oddaliłam się, ale cały czas na wszelki wypadek miałam ją na oku. Pobiegłam do tego samego bajorka, gdzie łatwo złapałam kilka ryb. Natychmiast zaniosłam je Hiro.
- Proszę- powiedziałam, kładąc przed nią ryby. Powiedziałam to tonem oschłym, żeby od początku wiedziała, iż jestem dla niej miła, bo tak wypada, a nie dlatego, że jestem taka uprzejma z natury.
<Hiro?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz