Ciemność, ciemność, ciemność
Nagle oślepił mnie blask światła i przez kilka sekund, widziałam jedynie biel. Szybko jednak zdałam sobie sprawę, że nadal znajduję się w metalowej klatce. Musiałam być tu już od dłuższego czasu, bo wiele rzeczy w wielkiej sali się zmieniło.
- Heaven... - Szepnęłam cicho, przyduszając swój pyszczek do boku klatki, żeby usłyszeć odpowiedź szczeniaka. Ale nic nie usłyszałam. O nie! Jak coś mu zrobili, to Layla mnie zabije! O ile, pierw nie zabiją mnie te tutejsze typki, co było bardzo prawdopodobne. Szarpnęłam mocno głową, a moja klatka przesunęła się w bok. Spróbowałam jeszcze raz, aż moja klatka, uderzyła o klatkę Heavena. Ale nadal nie usłyszałam od niego żadnych oznak życia.
- Ej! Mała, ten malec został zabrany przez Morgana!
Wyjrzałam przez kraty i zobaczyłam czarnego wilka, który rechotał jak żaba. Zmrużyłam oczy, przyglądając mu się. Chyba nawet najgłupszy mutant, wiedziałby, że jestem wściekła. Parsknęłam, a jej oczy zalśniły. Znowu potrząsnęłam klatką, chcąc się uwolnić i rzucić do gardła basiorowi.
-Nigdy nie mów do mnie MAŁA!
-Hahaha! Widzę, że się zezłościła. - Zaśmiał się i szturchnął wilka, który stało obok niego. On pokiwał głową i zarechotał. Ja tylko pokręciłam głową. Tacy już są samce... Zagłębiłam się dalej w klatkę, która była sporej wielkości i zaczęłam wpatrywać się przez szpary. Szukając ratunku. Czegoś co pomoże.
I jakby był to dar od niebios, usłyszałam kroki, a nadzieja do mnie powróciła. Jak blask słońca, podczas długiej ulewy. Podniosłam się i podeszłam bliżej wejścia. Moje trybiki w głowie zaczęły pracować, szybko obmyślałam plan ucieczki i uratowania Heavena. Ten grubas wszedł znowu do sali i ukucnął przy mnie. W ręku trzymał żelazny łańcuch. Dwoje wilków zaczęły szczekać, żeby mnie nie wypuszczał, ale było za późno. Nawet się nie zorientował, kiedy śmignęłam obok niego, zauważając drogę ucieczki. Siła. Nie, to na pewno nie mój atut. Szybkość. Tym mogę się pochwalić.
Biegłam szybko przez korytarz, kiedy coś na mnie skoczyło i walnęło w bok. Poczułam przeszywający mnie ból, aż zacisnęłam mocno szczęki. Napięłam mięśnie, chcąc skoczyć, ale coś mnie mocno trzymało.
-Widzę, wredna s*ka chciała uciec. - Nigdzie nie pomylę tego wężowego głosu. Morgan! Warknęłam słysząc tą obelgę, a następnie spróbowałam się przekręcić w bok, ale nadal byłam silnie trzymana. Poczułam kolejny ból, tym razem w okolicach gardła. Czerwona kropla spłynęła po mojej mordce. Napastnik odskoczył na bok i myślałam, że jestem wolna, ale otoczyły mnie wilki. Każde z chcącymi mordu oczami i znakami na ciele. - To cię czegoś nauczy...
<Heaven? Mamy przy sobie, chociaż optymizm Echo! XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz