Ari z zapartym tchem opowiadała mi o swoim dzisiejszym koszmarze. Słuchałam go w milczeniu, co jakiś czas kiwając nieznacznie głową. Ostatnio w stadzie działo się dużo dziwnych rzeczy, ale taki paradoks jest już niedorzeczny. Ten sen nie mógł mieć większego znaczenia, przynajmniej dla dobra doliny i mojej rodziny. Uniosłam brew i gdy skończyła, odparłam:
- Ten sen musiał byś dość...nieprzyjemny, ale wątpię, by miał większe znaczenie. Zwykły koszmar.-ale wadera nadal upierała się przy swojej wersji. Wzdychając, zaproponowałam jej:
- Znam jedno miejsce, które może się z tym wiązać-chyba zapomniałam dodać ,,i nie mam zamiaru go oglądać". Ale było już za późno. Po godzinie dotarłyśmy nad Ostatni Klif. Słyszałam niemrawy szum morza, przymarzniętego do brzegu. Przełknęłam ślinę, zatrzymałam się i odwróciłam tyłem do niego. Ari zdziwiona spojrzała na mnie. Boisz się masy wody?
- Idź, idź-powiedziałam ponaglająco. Wilczyca ruszyła dość niepewnie i stanęła nad krawędzią.
- Widzisz coś?-spytałam, zaciskając powieki.
<Ari? Uraz psychicznyXD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz