- Odpoczynek z pewnością dobrze by mi zrobił - odpowiedziałem.
Heaven skierował się do wyjścia z jaskini, a ja podążyłem za nim. Delikatnie obróciłem głowę sprawiając wrażenie zainteresowanego architekturą wnętrz skalnej groty, żeby tak naprawdę sprawdzić, czy nieufny Duncan miał zamiar mnie śledzić. Ten na szczęście pozostał na swoim miejscu. W duchu odetchnąłem z ulgą. Nie że żebym go nie lubił, ale jego mordercze spojrzenie sprawiało, że czułem się winny jakiejś strasznej zbrodni. Skoro nie musiałem już przejmować się podejrzliwym "cieniem", postanowiłem przyjrzeć się innym członkom stada. Znaczną większość stanowiły wilki, parę kotów przyglądało mi się z mniejszym lub większym zainteresowaniem, ale tym co nieco mnie zdziwiło, był fakt, że wsród wszystkich zgromadzonych nie było ani jednego przedstawiciela parzystokopytnych.
"Pewnie gdzieś biegają sobie szczęśliwe po łąkach i lasach" zapewniłem się w myśli. Mimo tej pozytywnej myśli wizja bycia jedynym koniem w stadzie pełnym drapieżników ciągle pojawiała mi się przed oczami.
- Czy oprócz mnie w stadzie są jakieś inne konie?
Nie wytrzymałem i zapytałem samca Alfa. Ten obrócił łeb w moją stronę, spojrzał na mnie i westchnął cicho. To mi wystarczyło za odpowiedź, którą jednak i tak usłyszałem.
- Na chwilę obecną jesteś sam. Mam nadzieję, że przez to nie zmienisz zdania.
- Oczywiście, że nie - odpowiedziałem odrazu.
Jednak wilk wydawał się nieprzekonany moją odpowiedzią.
- Bycie "rodzynkiem" jest dla mnie czymś zupełnie normalnym - wyznałem samcowi - moje niebieskie oko było wystarczającym argumentem do "specjalnego" traktowania.
- Przykro mi - odpowiedział basior po chwili milczenia.
- Nie ma powodu do współczucia. Zawsze lubiłem być w centrum uwagi.
Nic nie usłyszałem w odpowiedzi. Zapewne ze względu na to, że dotarliśmy na miejsce. Podziurawiona jaskiniami góra przed którą staliśmy przypominała mi nieco szwajcarski ser.
- Wybierz sobie jedną - usłyszałem.
Przez chwilę zaglądałem do "mieszkań" na najniższym poziomie. Niektóre były po części wypełnione piaskiem, co według mnie było dużą zaletą. Jednak moją uwagę przykuła grota ze stromym i wąskim zejściem w dół przypominającym schody. Zaciekawiony zajrzałem do jej wnętrza, które okazało się być pięciokrotnie obszerniejsze od prowadzącego do niej korytarza i tak wysokie, że w panującym tam półmroku nie byłem w stanie go dostrzec. Podłoże pokryte było w całości miękkim, wilgotnym mchem, który tłumił odgłos stawianych przeze mnie kroków. Dzięki temu mogłem usłyszeć delikatny szum strumienia, który wił się nieśmiało w rogu jaskini. Krótko mówiąc całość zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Opuściłem jednak miejsce, aby porozmawiać z Heavenen, który cierpliwie czekał na zewnątrz.
- Zdecydowanie ta - powiedziałem z uśmiechem na psyku wyłaniając się z groty.
- W takim razie czuj się jak u siebie - odwzajemnił uśmiech basior.
Następnie obrócił się i ruszył z powrotem w kierunku wspólnej jaskini.
- Dziękuję bardzo! - zawołałem za odchodzącym wilkiem.
Nagle poczułem jak bardzo zmęczyła mnie wędrówka i walka ze szczurzymi potworami. Wróciłem więc do mojej kwatery i ułożyłem się wygodnie na mchu. Już po chwili ogarnął mnie sen. Nie pamiętałem kiedy ostatni raz udało mi się spać tak mocno.
< Heaven? Jeśli nie chcesz nie musisz kontynuować.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz