- Ech...Niech ci będzie, kombinatorze-odparła po namyśle.Miałem ochotę ją uściskać, ale nie mogłem zrobić tego tu i teraz. Posłałem jej tylko pełne ulgi, porozumiewawcze spojrzenie. Starałem się nie widzieć kątem oka satysfakcji na pyskach rodzinki. Byłem Ember wdzięczny, lecz w tym całym tłumie i przyćmionym świetle czułem się nieswojo.
- Może wyjdziemy na świeże powietrze?-zaproponowałem. Wadera zgodziła się, i po chwili staliśmy już na zewnątrz. Nadciągało dopiero późne popołudnie, dlatego mieliśmy jeszcze sporo czasu na nasze ,,zabawy". Postanowiłem, że zaczniemy ,,nową" znajomość od jutra, by nie wzbudzić podejrzeń.
<Ember? Total Brakus Wenus atakuje>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz