- Podejdę bliżej. Możecie zostać-powiedziałem z naciskiem, ale mimo to po krótkim wahaniu wszyscy poszli w moje ślady. Podkradałem się długo, cierpliwie, ważąc każdy swój krok. Po pół godzinie znaleźliśmy się kilka metrów od dziury, ukryci w gęstych w tym miejscu krzakach. Postanowiłem poczekać, aż stworzenia wyjdą na zewnątrz. Czatowaliśmy w zaroślach do południa, aż się doczekaliśmy. Najpierw z otworu wyłoniła się głowa gada: przypominająca szczurzą, z dużymi oczami i małym rogiem. Po chwili Kornor wyłonił się w całości, machając pokrytym łuskami ogonem. Za nim nagle wyskoczył ohydny Wather. Ledwo powstrzymałem się od rzucenia na nie, gdy uciekły w las. Ich zbiorowisko?-spytałem sam siebie. Spojrzałem po zebranych nie ukrywając zdziwienia i zaciekawienia.
<Samael?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz