Obudziłem się wcześniej niż wszyscy i zdecydowałem udać się na mały spacer w tajemnicy przed rodzinką. Przy wejściu zatrzymałem się na chwilę i zastanowiłem, czy nie obudzić może Kylo i nie wziąć go ze sobą. Ale stwierdziłem, że nie tym razem. Chciałem wybrać się na wyprawę, godną prawdziwego, silnego, sprytnego i niezwykle odważnego wilka-samotnika, który nie potrzebuje niczyjego towarzystwa, bo sam sobie ze wszystkim poradzi. Ruszyłem więc śmiało w stronę lasu. Nie czułem wcale głodu. Po pierwsze, dla mnie było jeszcze za wcześnie na śniadanie. Po drugie, skupiłem się na moim jakże ciekawym wędrowaniu. Teraz, w tajemnicy przed wszystkimi, nie musiałem słuchać się żadnych rozkazów, zasad, poleceń. Wolność, totalna wolność! Niech żyje wolność i swoboda! Mogłem iść, gdzie chcę i robić to, na co tylko mam ochotę. Snułem swoje plany, gdy w końcu obudził się także mój brzuch i dał mi jasno oraz wyraźnie do zrozumienia, że jest zbyt pusty. W takiej sytuacji każdy przeciętny i nudny szczeniak udałby się na gotowe śniadanie do jaskiń. Ale nie ja. Postanowiłem, że sam coś sobie upoluję. Wiedziałem, na czym to wszystko polega, a w razie wątpliwości, zawsze mogłem wsłuchać się w mój łowiecki instynkt. Na początek wziąłem kilka głębokich wdechów. Powtórzyłem do kilka razy, cały czas cicho idąc przed siebie, gdy do mojego młodego nosa dotarł zapach krwi. Zacząłem się nim kierować. Z każdym krokiem stawał się coraz intensywniejszy. Miałem się na baczności, gdyż nie wiedziałem, co mnie czeka. W końcu dotarłem na polankę i moim oczom ukazała się niezwykła scena. Zafascynowany patrzyłem, jak Blood walczy, a następnie powala i zabija dużego daniela. Wielu taka scena pewnie było obrzydziła albo wystraszyła, ale nie mnie. Mi się to podobało. W roztargnieniu zrobiłem krok do przodu, szurając liśćmi. Blood usłyszał to i odwrócił się w moją stronę. Wściekły, odsłonił kły ociekające krwią martwego zwierza. Przez chwilę złość w jego oczach ustąpiła miejsca zdziwieniu, ale zaraz potem wróciła.
- Co ty tu robisz?- mówił powoli, dokładnie cedząc słowa przez zaciśnięte z wściekłości zęby.
- Poluję- odparłem zgodnie z prawdą. Mówiłem równie poważnie jak on.
- Nie rozśmieszaj mnie. Wracaj grzecznie do domku, a polowanie zostaw dużym chłopcom- powiedział równie chłodno, jak poprzednio. Chyba naprawdę mocno zalazłem mu już za skórę.
- Mówię serio- odpowiedziałem.
- Czy ty się ode mnie kiedyś odczepisz?!- warknął.
- Ha, a ty myślisz, że jestem jakoś specjalnie zadowolony z tego powodu, że znowu się spotykamy?
<Blood?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz