- Więc mógłbyś tego nie przedłużać?-uniosłem brew patrząc na niego znużonym wzrokiem. Kira wzruszył ramionami i oddalił się. Wróciłem do swojego posiłku i zanurzyłem pysk w jeszcze ciepłej, świeżej zdobyczy. Mięso było wyborne i delikatne, jak lubię. Gdy zaspokoiłem swój głód zauważyłem, że ponad połowa sporego daniela została. Grzechem byłoby to zmarnować, więc złapałem ofiarę za nogę i zaciągnąłem resztę do w miarę osłoniętej, zimnej wnęki i przysypałem ją lekko ziemią. Otrzepałem się i po skończonej robocie wróciłem na miejsce gdzie upolowałem zwierzę. Nie było tu nic ciekawego do roboty, ba, wiało nudą. Kręciłem się w kółko wpatrując się w swoje łapy. Wtem dobiegły do mnie odgłosy szarpaniny, urywki krzyków, rzucanych przekleństw i pojedynczych strzałów. Niewiele myśląc, instynktownie zerwałem się na równe nogi. Pobiegłem przed siebie kierując się coraz głośniejszymi dźwiękami. Wyskoczyłem z zarośli, a moim oczom ukazała się scena walki szczeniaka z trójką uzbrojonych ludzi. Młody lawirował między nogami człeków; dwóch z nich starało się schwytać go i wciągnąć do worka. W momencie gdy się pojawiłem, Kirę drasnęła w pysk kula karabinu trzeciego, uzbrojonego człowieka. Warknąłem i rzuciłem się na niego całym ciężarem pozwalając, by nienawiść przejęła kontrolę. Zanim zdążył zareagować, wbiłem kły w jego krtań. Tryskająca rozkosznie krew i grymas przerażenia zamarły na twarzy ofiary był dla mnie jak obraz pt. ,,Adam w raju". Po chwili sycenia się zemstą, ktoś złapał mnie ręką za kark. Spróbowałem mu się wyszarpnąć, gdy mężczyzna wrzasnął z bólu po tym, jak ząbki młodego wbiły się w jego nadgarstek. To dało mi czas na skoczenie mu do gardła, i po chwili młodzian padł na ziemię jak trącony wiatrem patyczek. Ostatni przeciwnik z trzęsącymi się rękami stał nade mną niezdolny do ruchu. Odsłoniłem czerwone kły radując się jego spontaniczną reakcją. W tym momencie szczeniak wskoczył na mój grzbiet i wybił się z niego prosto na odsłoniętą szyję człeka. Przebił ją pazurami, a ja dokończyłem dzieło powalając go na ziemię. Wykrwawi się. Po co marnować energię i czas na takie pokraki?-pomyślałem.
- Żyjesz?-spytałem, siląc się na obojętny ton.
- Yhym-odparł z lekką irytacją szczeniak.
<Kira?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz