Zatkało mnie. Nawet przez moment przelotnie wzruszyłem się swoim gestem, chodź wyraz mojego pyska nie stracił nic na swej chłodnej, kamiennej barwie. Obróciłem powoli głowę w jego stronę i wpatrując się mu w oczy odparłem cicho, na granicy słyszalności:
- Nie ma za co-te słowa z trudem przeszły mi teraz przez gardło. Wzruszyłem odruchowo ramionami, po czym uniosłem łapę by pójść w swoją stronę, ale zatrzymał mnie głos Kiry:
- Czekaj-szczeniak przerwał na chwilę, a ja znów poczułem to dobrze znane, bezpieczne uczucie irytacji-Dokąd idziesz?-westchnąłem i odpowiedziałem:
- Pod zakaz wstępu-uśmiechnąłem się tajemniczo rozkoszując się słodkim wyrazem zdziwienia i złości na pysku młodego. Zaraz jednak z prędkością mrugnięcia zanurzyłem się w przerzedzonym lesie, odrealniając poprzednie wydarzenia. Pokonałem biegiem połowę dystansu dzielącego mnie od celu, i przeszedłem do marszu. Specjalnie meandrowałem jak kręta rzeka i wchodziłem na własne tropy, by zmylić ewentualny pościg szczeniaka. Westchnąłem, spoglądając w mroczną głębię ziejącego chłodem otworu. Przeszedłem na drugą stronę i stanąłem naprzeciw otworu. Chwyciłem mocno ziemię naprzeciw i podkulając tułów, zawiesiłem się w nim. Odszukałem chropowatą ścianę i tylnymi pazurami zaczepiłem o nią. Z wysiłkiem zsunąłem się po niej na szyny zardzewiałych torów. Gdy moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności, ujrzałem przed sobą długi korytarz, za sobą węższy, zatłoczony odpadami. Ruszyłem na wprost radując się nieskazitelną ciszą. Nie przeszkadzały mi wilgoć pod łapami i ryzyko zawalenia się tunelu w każdej chwili, ba, było świetnie. Wędrowałem poprzez plątaninę korytarzy, aż tu nagle bez zaproszenia pojawia się za zakrętem Kira. Jakim cudem nie skręcił sobie jeszcze karku?-pomyślałem przypominając sobie wysokość od wejścia do korytarza. Najeżyłem sierść i warknąłem głucho. Wciąż zachowując wyprostowaną, jednak pokojową postawę, spytałem:
- Zapraszał cię ktoś?!
<Kira? Czy ty mnie prześladujesz?XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz