- Nie ufam mu. Nie ma konkretnych informacji i nie wygląda na ,,gapowicza"-odparł starszy basior spoglądając kątem oka w jego stronę. Ostatnie zdarzenia wzmożyły czujność wszystkich. Wiedziałem, że nie wolno mi lekceważyć przeczuć i wniosków innych członków, zwłaszcza o takim stanie i wieku, ale...W końcu mam własny rozum. Ja tu rządzę i ja wydaję rozkazy.-zwróciłem mu stanowcze spojrzenie i powiedziałem twardo:
- Nie możemy nikogo sądzić po pozorach. Idziemy-Duncan nie wyglądał na zadowolonego, ale mrucząc pod nosem stanął z boku przyglądając się przybyszowi nieufnie.
- Jeśli chcesz do nas dołączyć, zapraszam cię do naszej siedziby-kiwnąłem przyjaźnie głową i pomaszerowałem w stronę jaskiń. Liście trzeszczały cicho, a korony drzew kołysane wiatrem świeciły pustką. Mimo gęstych, szarych chmur niebo kłuło w oczy białym blaskiem. Gdy gdzieś zarechotała żaba, Samael uskoczył delikatnie w bok. Z początku zdziwiłem się bardzo, ale po zastanowieniu dotarło do mnie, że konie to dość płochliwe stworzenia. Po pól godzinnym spacerze dotarliśmy pod wejście. W środku snuły się inne wilki i parę kotów. Po wejściu do środka odłączyli się od nas Embry i Layla. Razem z samicą Beta i dawnym samcem Beta do mojej jaskini Alf. Po tym, jak Samael stanął przede mną, rzekłem do niego:
- Oto nasz dom. Każdy z członków ma swoje stanowisko. Jakiego byś się podjął?
- Może zostałbym zwiadowcą?-odpowiedział pytaniem
- Oczywiście.-odparłem. Nie mogłem jednak pozbyć się uczucia lekkiej frustracji z powodu wpatrzonych we mnie oczu Duncana. Wyglądał, jakby chciał mnie nimi przewiercić, więc aby o tym nie myśleć, zagaiłem rozmowę na nowo: Może masz ochotę odpocząć? Wszyscy członkowie posiadają swoje jaskinie. Znajdzie się jakaś dla ciebie.
<Samael?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz