Nawet polubiłam tego Heavena. Chodź był lekkim gburem to jednak gdy mu się pokazało,że się z nim nie zadziera to stawał się nawet sympatyczny. O dziwo nawet zdołał się zaśmiać! No,no. Nie wiedziałam,że jest do tego zdolny. No ale w końcu nie znam go długo tylko jakąś...godzinę,może dwie więc mam prawo poznawać jego nowe oblicza i humorki. Gdy przestaliśmy się śmiać rozejrzałam się z uśmiechem na boki.
- To co teraz? - zapytałam.
<Heav? wybacz mały braczek weny>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz