Stanąłem naprzeciwko brązowo-czarnej wadery. A już miałem nadzieję, że nie będę miał więcej kłopotów. Po części Ember miała rację, ale...Czemu wysnuwać takie negatywne wnioski już na początku?-zignorowałem resztę myśli, które natarczywie próbowały rozmrozić moją lodową ścianę.
- Dobra, o to się nie martw.-odparłem pewnie.-No proszę cię-powiedziałem teatralnie błagalnym tonem. Wilczyca westchnęła, tym samym poddając się.-Idziemy dalej?-spytałem cicho.
- Tak-moja przyjaciółka ożywiła się i raźnym truchtem ruszyliśmy do przodu. Może pokazać jej święte ruiny?-pomyślałem przelotnie i zacząłem kierować się w tamtą stronę. Właściwie, mnie też to udawanie zaczęło męczyć, ale wolałem nie wracać do wieczora, by wszystko wyglądało jak najbardziej wiarygodnie. Po półtorej godzinie włóczenia się w ciszy dotarliśmy na miejsce. Jak zwykle, wszędzie walały się odłamki ogromnej budowli zmieszane z różnymi tajemniczymi przedmiotami. Miejsce zarastało bez pośpiechu, ale stopniowo i nieuchronnie.
- To są Święte ruiny-oświadczyłem bez cienia emocji.
<Ember? Brakus wenus=totalny absurdXD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz