Nachliłam się nad strumieniem, do którego przed chwilą weszła Della. Woda wyglądała na krystalicznie czystą i wręcz prosiła się o to by ją napić. Więc jak już mówiłam nachyliłam się nad wodą i zaczęłam pić. Po chwili to samo uczyniła Della. Z początku zimna woda nieco drażniła moje podniebienie, jednak szybko się przyzwyczaiłam i doszłam do wniosku, że chłodna jest całkiem ożeźwiająca.
- Która godzina? - spytała niespodzirwanie Della. Podniosłam się znad źródła wody i spojrzałam na wilczycę.
- Pora na lunch. - powiedziałam to takim tonem, że nie wsposób było się nie zaśmiać.
- No wieź nie żartuj. - skarciła mnie wadera
- Ale ja serio mówię. Pora na lunch. Co powiesz na polowanie? - zapytałam, a w odpowiedzi otrzymałam kiwnięcie głową, oznaczające tak. Ruszyłyśmy przed siebie w las. Po drodze spodkaliśmy kilku członków stada. Layle, która leżała na jakimś kamieniu obok emerytowanej alfiy - Ice, kilka minut potem o mały włos nie wpadłyśmy na Alvara i jakąś nową kocice. A tuż po nich zauwarzyłyśmy, że za drzewami idzie jakaś rodzinka. Reyn ze swoją partnerką Kalą, próbowali doprowadzić do ładu swoich nadzwyczai rozbrykanych synów, a ich córki prowadziły spokojną korespondencję. Po jakimś czasie doszłyśmy do idealnej zdobyczy jelania.
<Della?>
Daj te 4 cukierki:o
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz