poniedziałek, 14 listopada 2016

Od Reyna CD Kala

Byłem nie mniej zdziwiony niż Kala. Wilk na pewno nie był członkiem naszego stada. Jednak nie mogliśmy zostawić go samemu sobie. W trosce o moją partnerkę kazałem jej zostać, a sam postanowiłem do niego podejść i zaoferować pomoc. Ale Kala, jak to Kala, nie posłuchała mnie i podeszliśmy do wilka razem.
- O, nareszcie ktoś mnie usłyszał! Pomóżcie, błagam!- zawołał, gdy tylko nas ujrzał. Razem z Kalą udało nam się go dość szybko uwolnić z pułapki.
- Dziękuję Wam, już myślałem, że nikt mnie nie znajdzie i zginę tutaj z głodu albo zabity przez mutanta- powiedział.
- Nie ma za co- odpowiedziała moja partnerka.
- A skąd tu się wziąłeś? Nie należysz do naszego stada, więc do jakiego?- zapytałem.
- To tutaj jest jakieś stado?- spytał z niedowierzaniem wilk.
- Nie tutaj, ale w pobliżu. Stado Białego Kruka.
- Może chciałbyś dołączyć? Jak właściwie masz na imię?
- Nazywam się Kira i dziękuję, ale nie skorzystam z tej kuszącej propozycji. A wy jak macie na imię?
- Jestem Reyn, a to moja partnerka Kala- przedstawiłem nas.
- A dlaczego nie chcesz dołączyć? Nie mam zamiaru cię zmuszać ani nic, ale stado z chęcią przyjmie każdego nowego członka- powiedziała Kala.
- Jestem raczej typem samotnika i buntownika. Ciężko się ze mną żyje i mi samemu też nie jest najlepiej w dużej grupie- odpowiedział Kira.
- Ach, jasne, wszystko rozumiemy- odparłem.
- Cieszę się. I jeszcze raz dziękuję za pomoc- powiedział wilk i zrobił krok do przodu, ale zaraz potem upadł i zawył z bólu. Okazało się, że łapa jest w nie najlepszym stanie. Kira jednak nie chciał nawet słyszeć o zabraniu do naszego medyka.
- Nie jestem głupi. Wiem, że ze zdrowiem żarów nie ma, ale po co zaraz zawracać głowę medykowi czymś, z czym można poradzić sobie samemu? Zresztą mówiłem, nie lubię zamieszania wokół mnie i przebywania w dużych grupach. I nie próbujcie mnie przekonywać- wilk był naprawdę uparty. Zaproponowaliśmy mu więc pomoc w zrobieniu opatrunku. Zgodził się, ale nie mieliśmy za wiele do roboty. Prawie wszystko zrobił sam. Zadziwiając było to, jak dobrze znał się na roślinach leczniczych i rodzajach opatrunków oraz ran.
- Co tacy zdziwieni? Jak wilk jest samotnikiem, to musi sam sobie być alfą, betą, gammą, deltą, obrońcą, generałem, medykiem, łowcą, nauczycielem itd.- powiedział wilk.
- Co teraz zamierzasz zrobić?- zapytała Kala.
- Skoro w pobliżu jest jakieś stado, to po prostu zniknę, żeby nie wejść mu w drogę. Ale, muszę przyznać, jestem zaskoczony Waszym zachowaniem. Jesteście pierwszymi zwierzętami, które spotkałem i które nie chciały mnie zabić lub w najlepszym wypadku po prostu pogonić.
- My, najzwyczajniej w świecie, tacy nie jesteśmy- powiedziałem.
- A dokąd zamierzasz się udać?- spytała Kala.
- Jeszcze nie wiem. Przed siebie- odparł Kira. Zaczęliśmy szykować się do opuszczenia City End. Wilk towarzyszył nam, a raczej my jemu, pomagając w chodzeniu. Całkiem miło nam się rozmawiało. Nie mogłem uwierzyć, że ten miły, gadatliwy wilk jest samotnikiem. Jednak kiedy tylko przeszliśmy przez to samo co wcześniej wzgórze i zarysy ludzkiego miasta na dobre zniknęły, nadszedł czas rozstania.
- Muszę przyznać, że z nikim nie rozmawiało mi się tak dobrze, jak z Wami- powiedział Kira.
- Naprawdę? Miło słyszeć. Więc może zdecydujesz się dołączyć do naszego stada- powiedziała Kala.
- Nic z tego, ale...może zdecyduję się kiedyś Was odwiedzić. A teraz, Sayōnara- powiedział Kira. Oboje z Kalą zrobiliśmy zdziwione miny.
- Co?- spytała moja partnnerka.
- To znaczy żegnaj- powiedział Kira.
- Po japońsku- dodał.
- Znasz japoński?- zapytaliśmy zdziwieni jednocześnie.
- No raczej, skoro używam słów w tym języku. A Wy czemu tacy zdziwieni? Znamy się kilka chwil, jeszcze wiele o mnie nie wiecie. Ja sam o sobie niezbyt wiele wiem- powiedział wilk, uśmiechając się.
- No tak, w takim razie żegnaj, mamy nadzieję, że kiedyś nas jednak odwiedzisz. Mieszkamy naprawdę niedaleko stąd- powiedziałem. Wilk zaczął się oddalać.
- Będziemy czekać!- zawołała Kala, a Kira jeszcze raz uśmiechnął się na pożegnanie. Poczekaliśmy, aż zniknie nam z oczu i dopiero wtedy poszliśmy w swoją stronę. Przez prawie całą drogę rozmawialiśmy o naszym nowym "przyjacielu". Gdy wróciliśmy na tereny stada, było już dość późno, więc zrobiliśmy sobie mały postój na jedzenie. Kiedy wróciliśmy do jaskiń, była już wczesna noc. Zmęczeni, udaliśmy się na spoczynek.
<Kala?>

 Łoł, jedziesz! 7 cuksów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz