Słowa "czarnego" tylko bardziej mnie rozwścieczyły. Wtedy do mojej głowy wpadł kolejny pomysł. Spróbowałem zrobić minę w stylu: "O nie, przegrałem, co ja teraz biedny zrobię? Chyba tego nie zniosę!". I tak jak myślałem, szczeniak uśmiechnął się triumfująco i rozluźniając uścisk, rzekł:
- Następnym razem nie będę już taki wyrozumiały. To pierwsze i ostatnie ostrzeżenie.
Basiorek zaczął wstawać, ale w tej samej chwili rzuciłem się na niego i to z podwojoną siłą, gdyż wściekłość dodała mi mocy. Nie udało mi się go niestety powalić, ale nawet na to nie liczyłem, w końcu był starszy. Drapnąłem go jednak pazurami po pysku, co spowodowało, że wypływająca z rany krew zaczęła skutecznie utrudniać mu widzenie. Wykorzystałem element zaskoczenia, dzięki temu miałem jeszcze czas, żeby znów wskoczyć na skałę. Skoczyłem tak, że moje przednie łapy były na kamieniu, a przednie jeszcze nie do końca. Najszybciej jak mogłem wspiąłem się więc do góry. Zdążyłem w idealnym momencie, bo mój przeciwnik akurat doszedł już do siebie i również skoczył, chcąc ściągnąć mnie na dół. Jednak teraz byłem w miarę bezpieczny. Podszedłem do krawędzi i najpierw spojrzałem na "czarnego" z wyższością, a zaraz potem wytknąłem swój różowy język, żeby wiedział, co myślę o nim i jego ostrzeżeniach. W jego oczach złość zapłonęła na nowo. Zrobił kilka kroków do tyłu i skoczył na skałę. Cofnąłem się szybko. Wilczek wylądował w takiej samej pozycji, jak ja, gdy się tu wspinałem. Nie czekając, aż się tu cały wdrapie, szybko do niego podszedłem i spróbowałem go jakoś odczepić. Wtedy on oderwał jedną z łap i zamachnął się nią na mnie, chcąc zadać mi cios. Udało mi się jednak zrobić unik i, wykorzystując fakt, iż obecnie jest on uczepiony tylko jedną łapą, zepchnąłem go w dół.
<Blood?>
Hę...6 cuksów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz