środa, 9 listopada 2016

Od Minerwy- "Potwierdzone złe przeczucia" (Halloweenowy event)

Obudziłam się i leniwie rozciągnęłam. Wstałam i wyjrzałam z jaskini, a że było trochę chłodno i pochmurno, natychmiast opuściła mnie cała energia. Postanowiłam wrócić z powrotem do łóżka. Gdy już ułożyłam się wygodnie obok mojego partnera, doznałam olśnienia.
- Przecież dziś mamy Halloween1- zawołałam, podnosząc się i jednocześnie budząc mojego partnera. Czułam się, jakbym dostała zastrzyk zupełnie nowej energii. Uwielbiałam to święto, jak z resztą chyba każdy.
- Ech, musiałaś mnie budzić? Miałem taki cudowny sen- powiedział zaspanym głosem Demon.
- Hej śpiochu, wstawaj! Dziś jest Halloween! Musimy pomóc w przygotowaniach na wieczorną imprezę- powiedziałam.
- Tak bym chciał, żebyś nie miała racji- odparł Demon, zwlekając się powoli z posłania. Poszliśmy na śniadanie. Następnie Layla rozdzieliła obowiązki pomiędzy wszystkich członków stada. Ja, Demon i Mela mieliśmy zorganizować zabawę. Wszyscy poszli wykonywać swoje obowiązki. Tylko Yuki, Raya i Nina zostały, żeby przygotować jedzenie. Nasza trójka zebrała się w kącie tak, żeby nie przeszkadzać. Zrobiliśmy krótką naradę. W końcu postanowiliśmy zorganizować wszelkiego rodzaju zawody, np. łowienie jabłek z miski bez użycia łap, konkurs straszenia itp. Następnie zajęliśmy się zdobywaniem potrzebnych materiałów. Gdy już wszystko było gotowe, rozpoczęła się impreza. Demon i ja bawiliśmy się przednie! Wzięliśmy udział w paru konkurencjach, mojemu partnerowi udało się mnie też nieźle nastraszyć swoim strojem. Następnie zrobiliśmy sobie przerwę na posiłek, potem kilka tańców. Rozmawialiśmy też z naszą córką, Prim. Delli nigdzie nie widziałam i trochę się zaczęłam martwić.
- Może wybrała się na spacer albo gdzieś tu jest, tylko tak jakoś się mijamy- powiedział.
- Może- odparłam nieprzekonana. Intuicja matki podpowiadała mi, że coś jest nie tak. Ale co? Po prostu masz już wszystko, wszelkie powody do radości i zaczynasz szukać dziury w całym. Nagle zapanował jakieś poruszenie. Coś zaczęło się dziać. Zaciekawiona, ale i wystraszona, pociągnęłam za sobą mojego partnera i udaliśmy się w miejsce, gdzie to wszystko się działo. Moje złe przeczucia sprawdziły się. Z lasu wyszła moja córka, Delacroix, cała w ranach i krwi. Wyglądała jak siedem nieszczęść. Ledwo szła w naszą stronę. Przez chwilę wszyscy obecni stali w szoku. Gdy już dotarło do mnie, co się dzieje, czym prędzej podbiegłam do mojej córki.
- Della, co ci się stało?!- zawołałam. Moja córka otworzyła usta, chcąc udzielić mi odpowiedzi, ale właśnie wtedy jej twarz wykrzywił grymas bólu, a zaraz potem jej ciało bezwładnie osunęło się na ziemię.
- Della!- zawołałam, pochylając się nad nią. Podszedł do nas Demon.
- No i co tak wszyscy patrzycie i nic nie robicie? Musimy jej pomóc!- zawołałam, próbując jakoś ocucić moją córkę. Demon mi pomagał, ale nie przynosiło to żadnych efektów.
KONIEC 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz