poniedziałek, 21 listopada 2016

Od Delacroix CD Alien

Z racji tego, iż Lupen odkryty został stosunkowo niedawno, nikt w stadzie za wiele o nim nie wiedział. Jest niebezpieczny? Powinnyśmy zaatakować, czy po prostu się oddalić? Walka 3:2 nie zapowiada się zbyt dobrze- wszystkie te myśli kołatały się w mojej głowie. Mutanty zaś spacerowały sobie wzdłuż krawędzi klifu, węsząc wokoło. Zapewne wyczuły nasze zapachy. Wtem jeden z nich zaczął zbliżać się w naszą stronę.
- Nie mamy już czasu. Musimy atakować, tylko co nam pozostało- powiedziała Alien i zaraz potem wyskoczyła z zarośli na Lupena, który był już blisko odkrycia naszej kryjówki. Ja natychmiast pognałam za nią, a widząc, że całkiem nieźle sobie ze swoim przeciwnikiem radzi, zajęłam się pozostałymi dwoma. Najpierw skoczyłam na pierwszego, najmniejszego i najchudszego z nich wszystkich. Dość łatwo udało mi się go lekko zranić w bark i odepchnąć w bok. Potem od razu zajęłam się następnym. Zaczęłam zaciekle gryźć go, gdzie popadnie. Nie mogłam sprawdzić, jak radzi sobie Alien, ale z dobiegających mnie dźwięków łatwo mogłam wywnioskować, iż Lupen dostawał od niej niezłą lekcję. Wtem kątem oka zauważyłam, że zraniony przeze mnie mutant zdążył się już pozbierać i zdezorientowany, przenosił wzrok z jednej walki, na drugą. Zapewne nie mógł się zdecydować co w tej sytuacji powinien zrobić i komu pomóc. I nagle mnie olśniło. My się tam z tymi mutantami siłowałyśmy jak głupie, a przecież obok był klif, który samą swoją obecnością wręcz prosił się o użycie w tej walce.
-Alien! Klif!- zawołałam, odwracając się na chwilę w stronę wadery i "jej" Lupena. Wilczyca tylko na mnie przez chwilę spojrzała, ale z jej spojrzenia oraz tego, co zrobiła zaraz potem mogłam łatwo wywnioskować, iż załapała, o co mi chodziło. Zdecydowany i mocnym ruchem pchnęła mutanta w stronę klifu, ja tak samo. Wtedy trzeci z nich zrozumiał, co się święci i "odblokował się". Podbiegł do Alien, miałam tylko nadzieję, że jakoś sobie przez chwilę da radę sama z dwoma. Na szczęście byłam już przy krawędzi klifu, wczepiłam się zębami mocno w ramię mutanta, wykonałam półobrót, Lupen stracił równowagę i spadł w dół. Natychmiast rzuciłam się w stronę Alien, chcąc jej pomóc. Razem szybko dopchałyśmy pozostałe dwa mutanty na krawędź klifu. Zrzuciłyśmy je i już zaczęłam się cieszyć z wygranej, ale, jak to mówią, nie chwal dnia przed zachodem słońca. Pospieszyłam się z tą radością. Jeden z Lupenów, zsuwając się w dół, zdołał jeszcze złapać mnie za łapę, co spowodowało, że także lekko się osunęłam. Z jednej strony miałam szczęście, gdyż zaraz po chwili mnie puścił i cudem udało mi się wbić pazury gdzieś między kamienie, ale tkwiłam teraz uczepiona w ten sposób kilka metrów poniżej krawędzi urwiska i nie było nawet mowy o tym, żebym się tam jakoś wspięła.
- Alien! Pomóż, długo tak nie wytrzymam!- zawołałam.
<Alien? Dzięki, pomysł zaczerpnęłam z książki. I przepraszam, że tak długo musiałaś czekać, ale miałam jeszcze do zrobienia formularze młodych i ogarnął mnie totalus lenius pospolitus XD>

7 cuksów, akcja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz