Dzisiaj wstałam bardzo wcześnie, pierw ziewając potężnie. Dzisiaj było Hallowen, dzień, który podobno straszy. Ale co takiego może się stać? Przecież to tylko dzień jak każdy inny z wymyśloną nazwą, daną przez człowieka. Nie rozumiałam nawet po co mamy dzisiaj imprezę. Ale jednak byłam Betą... Ph! Czemu akurat ja musiałam być tą najstarszą z pierwszego miotu Sophie. Przecież równie dobrze to Echo, mogła być teraz na tym stanowisku. Albo Reyn. Wyszłam z jaskini i usiadłam na polance przed nią, obserwując jak świat budzi się do życia. Drzewa rosnące w naszym lesie miały już resztki liści, a trawa była całkowicie zaszroniona. Po chwili podeszła do mnie Layla.
-Muszę podzielić stado, żeby każdy coś dekorował. - Westchnęła. - Udekoruj las razem z Delacroix i Echo.
Po chwili odwróciła się i poszła w stronę innych jaskiń. Kiwnęłam głową i skierowałam się do jaskini mojej siostry, która już robiła poranną gimnastykę. Skakała, robiła fikołki i różne inne rzeczy. Prychnęłam. Czemu akurat moja bliźniaczka jest moim przeciwieństwem? A w sumie, jeszcze nigdy nie widziałam tak dziwnej wadery. Nawet fajna była, ale energia, która w niej drzemie, często odpycha członków stada. Przynajmniej mnie. Reyn chociaż wyrósł na porządnego basiora, a ona... No. Przecież jest taka jak ty, tylko z większym zapasem energii. Można i tak.
-Alfa, kazała mi z tobą dekorować las.
-Yghym, dobrze, ktoś... Auć! - Przerwała w połowie zdania, źle spadając ze skoku. - J-jeszcze idzie?
-Jedna z córek Demona i Minerwy.
Poczekałam chwilkę, aż czarna wilczyca się ogarnie, aż później razem wyszłyśmy. Ja szłam przodem, aż w końcu zobaczyłyśmy na polance bawiącą się Primrose i Delacroix, zawołałam Dellę, a ona do nas podbiegła i ruszyłyśmy do lasu. Dekorowałyśmy go bardzo ładnie, ja sama a Echo i mała razem. Kiedy to nagle usłyszałam głośny warkot, świadczący o tym, że coś się tutaj czai. Otworzyłam pysk i zaczęła się cofać, pierw powoli, aż w końcu całkowicie przyśpieszyłam. Kiedy to wpadłam na jakiegoś dziwnego mutanta. Odsunęłam się od niego i zaczęłam uciekać w drugą stronę, ale i tam czaił się mutant. Zaczęłam więc uciekać w jeszcze inny kierunek, ale i tam czaił się stwór. Całe stado mnie otoczyło. A zjawiało się ich jeszcze więcej.
-POMOCY! - Krzyknęłam i cofnęłam się, próbując robić uniki przed tymi potworami. Kiedy to zobaczyłam czarną sylwetkę, a zaraz obok niej białą i mniejszą, umięśnioną z złotym futrem. Zmutowane zwierzęta nie zwracały już na mnie całkowicie uwagi, tylko rozproszyły się i zaczęły atakować wszystkich na około. Dopiero po chwili zobaczyłam, że to Sophie, Echo i Raya, a zaraz później przyszła odsiecz w postaci Ice i Archera. Była prawdziwa walka, ale mutantów pojawiało się coraz więcej i więcej, oczywiście wszyscy dobrze walczyli. Kiedy atakowałam jakiegoś mutanta, poczułam jak coś mocnego chwyta mnie za grzbiet i rzuca w drzewo, zamknęłam oczy, czując mocny ból. Takiego jeszcze nigdy nie czułam. Chciałam wstać, ale zdałam sobie sprawę, że mam dużą krwawiącą ranę na boku i złamaną przednią łapę. Podbiegła do mnie Sophie, która wyglądała równie okropnie co ja. Ale jednak potrafiła chodzić. Dotknęła mnie nosem w pyszczek. Nagle zobaczyłam mroczki przed oczami. Moja mama włożyła mnie na grzbiet i zaczęła iść szybkim tempem do jaskini medycznej, aż w końcu odłożyła mnie tam na łóżko. Mroczki jednak nie przestawały znikać, a poza tym, czułam, że drętwieję. Nagle zobaczyłam obok siebie siostrę.
-Uch, E-Echo, chciałabym ż-żebyś została Be...
-Co?! O co ci chodzi?
Później już nic nie widziałam, wszystko zniknęło i zamieniło się w czarną ciemność.
THE END, no czyli tak, umiera Asami i tam wszystkie inne moje postacie, oprócz Echo i Ninusi. Nina pogłębiając się w rozpaczy po tej stracie, wyrusza w podróż, chcąc odetchnąć od tych wszystkich przykrych wydarzeń, miło, fajnie i papa, pa. Do jutra lub po jutra, czy kiedy napiszę kolejne opowiadanie :3 (Odpisałabym szybciej, takim mega krótkim, ale, że ona pisze takie długie, to dziwnie bym się czuła z krótkim, tak już mam ;-;) Chciałam odejść całkowicie, bo nie mam weny i ochoty, ale z tym blogiem nie da się rozstać. Będę po prostu NIEOBECNA lub PRAWIE NIEOBECNA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz