wtorek, 15 listopada 2016

Od Asami - Coś czego jeszcze nie było! (Hallowenowy Event)

Dzisiaj wstałam bardzo wcześnie, pierw ziewając potężnie. Dzisiaj było Hallowen, dzień, który podobno straszy. Ale co takiego może się stać? Przecież to tylko dzień jak każdy inny z wymyśloną nazwą, daną przez człowieka. Nie rozumiałam nawet po co mamy dzisiaj imprezę. Ale jednak byłam Betą... Ph! Czemu akurat ja musiałam być tą najstarszą z pierwszego miotu Sophie. Przecież równie dobrze to Echo, mogła być teraz na tym stanowisku. Albo Reyn. Wyszłam z jaskini i usiadłam na polance przed nią, obserwując jak świat budzi się do życia. Drzewa rosnące w naszym lesie miały już resztki liści, a trawa była całkowicie zaszroniona. Po chwili podeszła do mnie Layla.
-Muszę podzielić stado, żeby każdy coś dekorował. - Westchnęła. - Udekoruj las razem z Delacroix i Echo.
Po chwili odwróciła się i poszła w stronę innych jaskiń. Kiwnęłam głową i skierowałam się do jaskini mojej siostry, która już robiła poranną gimnastykę. Skakała, robiła fikołki i różne inne rzeczy. Prychnęłam. Czemu akurat moja bliźniaczka jest moim przeciwieństwem? A w sumie, jeszcze nigdy nie widziałam tak dziwnej wadery. Nawet fajna była, ale energia, która w niej drzemie, często odpycha członków stada. Przynajmniej mnie. Reyn chociaż wyrósł na porządnego basiora, a ona... No. Przecież jest taka jak ty, tylko z większym zapasem energii. Można i tak.
-Alfa, kazała mi z tobą dekorować las.
-Yghym, dobrze, ktoś... Auć! - Przerwała w połowie zdania, źle spadając ze skoku. - J-jeszcze idzie?
-Jedna z córek Demona i Minerwy.
Poczekałam chwilkę, aż czarna wilczyca się ogarnie, aż później razem wyszłyśmy. Ja szłam przodem, aż w końcu zobaczyłyśmy na polance bawiącą się Primrose i Delacroix, zawołałam Dellę, a ona do nas podbiegła i ruszyłyśmy do lasu. Dekorowałyśmy go bardzo ładnie, ja sama a Echo i mała razem. Kiedy to nagle usłyszałam głośny warkot, świadczący o tym, że coś się tutaj czai. Otworzyłam pysk i zaczęła się cofać, pierw powoli, aż w końcu całkowicie przyśpieszyłam. Kiedy to wpadłam na jakiegoś dziwnego mutanta. Odsunęłam się od niego i zaczęłam uciekać w drugą stronę, ale i tam czaił się mutant. Zaczęłam więc uciekać w jeszcze inny kierunek, ale i tam czaił się stwór. Całe stado mnie otoczyło. A zjawiało się ich jeszcze więcej.
-POMOCY! - Krzyknęłam i cofnęłam się, próbując robić uniki przed tymi potworami. Kiedy to zobaczyłam czarną sylwetkę, a zaraz obok niej białą i mniejszą, umięśnioną z złotym futrem. Zmutowane zwierzęta nie zwracały już na mnie całkowicie uwagi, tylko rozproszyły się i zaczęły atakować wszystkich na około. Dopiero po chwili zobaczyłam, że to Sophie, Echo i Raya, a zaraz później przyszła odsiecz w postaci Ice i Archera. Była prawdziwa walka, ale mutantów pojawiało się coraz więcej i więcej, oczywiście wszyscy dobrze walczyli. Kiedy atakowałam jakiegoś mutanta, poczułam jak coś mocnego chwyta mnie za grzbiet i rzuca w drzewo, zamknęłam oczy, czując mocny ból. Takiego jeszcze nigdy nie czułam. Chciałam wstać, ale zdałam sobie sprawę, że mam dużą krwawiącą ranę na boku i złamaną przednią łapę. Podbiegła do mnie Sophie, która wyglądała równie okropnie co ja. Ale jednak potrafiła chodzić. Dotknęła mnie nosem w pyszczek. Nagle zobaczyłam mroczki przed oczami. Moja mama włożyła mnie na grzbiet i zaczęła iść szybkim tempem do jaskini medycznej, aż w końcu odłożyła mnie tam na łóżko. Mroczki jednak nie przestawały znikać, a poza tym, czułam, że drętwieję. Nagle zobaczyłam obok siebie siostrę.
-Uch, E-Echo, chciałabym ż-żebyś została Be...
-Co?! O co ci chodzi?
Później już nic nie widziałam, wszystko zniknęło i zamieniło się w czarną ciemność.

THE END, no czyli tak, umiera Asami i tam wszystkie inne moje postacie, oprócz Echo i Ninusi. Nina pogłębiając się w rozpaczy po tej stracie, wyrusza w podróż, chcąc odetchnąć od tych wszystkich przykrych wydarzeń, miło, fajnie i papa, pa. Do jutra lub po jutra, czy kiedy napiszę kolejne opowiadanie :3 (Odpisałabym szybciej, takim mega krótkim, ale, że ona pisze takie długie, to dziwnie bym się czuła z krótkim, tak już mam ;-;) Chciałam odejść całkowicie, bo nie mam weny i ochoty, ale z tym blogiem nie da się rozstać. Będę po prostu NIEOBECNA lub PRAWIE NIEOBECNA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz