Zapadał już blady zmierzch, zapalając latarnie gwiazd na niebie. Szybkim truchtem zbliżałem się w stronę rozmów dochodzących z jaskiń. Wtem dostrzegłem przed nimi biały, mały kształt. Ukryłem się prędko za pniem wysokiej sosny i obserwowałem stworzenie uważnie. Przypominało szczenię, ale nie słyszałem o żadnych narodzinach w naszym stadzie...Zacząłem powoli skradać się bokiem do obcego, aż wyłoniłem się zza krzaków naprzeciw osobnika. Stworzenie wydało krótki okrzyk i zaskoczone cofnęło się. Dopiero teraz mogłem dokładniej mu się przyjrzeć: była to młodsza ode mnie waderka o białym futrze. Przybliżyłem się do niej o krok i spytałem:
- Należysz do stada?-kąciki moich ust drgnęły lekko.
- Tak-odparła po chwili cicho. Zapadło milczenie. W oddali słowik wyśpiewywał pierwsze nuty swojej wieczornej ody. Wiatr zwichrzył lekko moją sierść, a ja patrzyłem się to na waderkę, to na wejście do domu.
- Jak się nazywasz?-wypaliłem w końcu.
<Roxan? Rozkręcisz akcję?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz