wtorek, 1 listopada 2016

Od Sophie C.D Ice

-No... Jesteśmy przyjaciółkami, a już od dawna nie spędzałyśmy czasu razem, co ty na to, żeby zrobić spacer po terenach? - Wyjaśniłam na jednym wdechu, cały czas się uśmiechając. Ice to była moja pierwsza najlepsza przyjaźń, to ona przyjęła mnie do stada, to ona mnie pocieszała i to ona mianowała mnie Betą. Fakt. Mam Duncana i go naprawdę kocham, ale przecież to nie tylko dla niego żyję. A przez prawie dwa lata, nie spędziłam czasu z Larą, chyba, że liczymy jakieś krótkie dyskusje. Po chwili emerytowana alfa kiwnęła głową.
-Możemy tylko pierw muszę się ogarnąć, przyjdziesz w południe nad jezioro?
-Oczywiście.
Odwróciłam się i skierowałam do swojej jaskini, jednak nie weszłam do niej, a skręciłam do jeziora, gdzie miałam czekać na białą waderę, bo południe tak naprawdę będzie za około pół godziny. Ptaki już nie ćwierkały, na drzewach wysiały resztki liści, a do tego było zimno. Co prawda nie było tak źle, mróz mi nie dokuczał, czułam się jak we wczesną wiosnę, ale najpewniej to przez to, że pochodziłam z rodu wilków polarnych. Nie zdziwiłabym się gdyby Ice była moją bardzo daleką krewną. Gdy wreszcie doszłam na plażę, usiadłam pod drzewem, obserwując delikatne fale w jeziorze, spowodowane dosyć mocnym wiatrem.

<Ice? Wena ded [*]>

Bardzo dobrze, 4 cuksy dla ciebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz