Mój ulubiony dzień... Czyli każdy!!! To znaczy środa... Zaczynało mnie
interesować, czy mogę już sama chodzić na polowanie... Syriusz jakoś nie
był tym zachwycony... On to tylko nauka, nauka i nauka. Rozumiem, że
każdy musi się uczyć, no ale bez przesady. Wyszłam z pokoju i
podreptałam w stronę jadalni. Tam jakby czekał na mnie obiad - świeża
rybka na liściu, przypominający liść palmy lub czegoś takiego. Zajadałam
się moim przysmakiem, gdy do pomieszczenia wszedł czarny basiorek, był
jednak młodszy ode mnie. Podszedł bliżej i również zaczą jeść swój
posiłek. W ciszy zjadaliśmy przysmaki, jednak chciałam porozmawiać z
nieznanym mi jeszcze kolegą.
-Cześć - zaczęłam nieśmiało, bo stwierdziłam, że mogę zniechęcić go do rozmowy zacząc ją pewniej.
-Hej - odpowiedział basior, śmialej ode mnie - Jestem Jordan, a ty?
-Arcee...
<Jordan? Jak tam życie? ;)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz