Polowanie zakończyło się sukcesem i mogliśmy już wrócić do swoich jaskiń. Szczęśliwy wszedłem do środka, chcąc zapytać się mojej partnerce, czy niczego nie potrzebuje. Leżała odwrócona do ściany w głębi jaskini. Trochę się przejąłem i natychmiast podszedłem do niej. Chciałem zapytać, czy wszystko gra, ale Sophie, słysząc moje kroki cichym, prawie niedosłyszalnym szeptem powiedziała:
- Nasze małe skarby.
W tej samej chwili zauważyłem czwórkę tulących się do Sophie szczeniąt. Trójka z nich była czarna, jak ja, a jedno szare. Z wrażenia zamurowało mnie, a w oczach pojawiły się łzy szczęścia. - Hola, hola, kto jak kto, ale Ty chyba nie będziesz tutaj beczał- odezwał się cichy głosik w mojej głowie. W duchu przyznanej mu rację. Sophie zaś odwróciła się lekko i spojrzała na mnie. Zdałem sobie sprawę, że jeszcze nic nie powiedziałem.
- Na pewno będziemy dobrymi rodzicami- powiedziałem.
- Już nimi jesteśmy- odparła.
- Racja- odpowiedziałem i zastanowiłem się, czy mówiąc "Już nimi jesteśmy" Sophie ma na myśli to, że nasze dzieci już się urodziły, czy też naszą adoptowaną córkę Ninę. Po chwili jednobz młodych zaczęło się "iść" w moją stronę. Przez chwilę z radości im się temu przypatrywałem, aż w końcu delikatnie wziąłem je w pysk i położyłem obok mamy, żeby mogło napić się mleka.
- Jak ich nazwiemy?- spytałem.
- Myślałam nad Echo, Claris, Asami, Reyn- powiedziała Sophie, wskazując po kolei każde z młodych. Po chwili do jaskini weszła Nina, więc zawołaliśmy ją, chcąc przedstawić jej rodzeństwo.
<Sophie? Możesz odpisać jako Nina. I przapraszam za błędy, jeśli sa, bo pisałam z telefonu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz