-To do zobaczenia! - Zawołałam wesoło, gdy razem z Sophie, ja, Asami, Claris i Reyn musieliśmy iść do domu.
-Pa! - Krzyknęła trochę starsza ode mnie biała wilczyca, razem z samcem alfa i rodzeństwem, też idąc spać.
Podobnie minął tydzień. Był fajny i wesoły. Tego dnia, też byłam ciekawa co przygotuje mi los, bo bawiłam się właśnie w chowanego z Astelle, Laylą i starszymi Arcee oraz Embrym.
-Jeden... Dwa... Trzy... - Liczyła głośno Astel, ja jednak szukałam kryjówki, razem z Lay i Embrym. W końcu znaleźliśmy, dobrą kryjówkę, czyli małą ciemną jaskinię. Głos szukającej, był tutaj prawie nie dosłyszalny, jednak dotarło do nas szybko, że wadera już szuka. Zaczęliśmy więc, cofać się w głąb, jaskini. Nagle jednak poczułam, jak ziemia się pode mną zawala i spadam w dół.
-Auł! - Syknęłam, gdy walnęłam w twardą powierzchnię.
-Nic ci nie jest? - Usłyszałam głos Layli i spojrzałam w górę, zobaczyłam jak córka alf razem z białym basiorem, przyglądają mi się.
-To tylko otwarcie. Dalej! Pomóżcie mi wyjść! - Powiedziałam na tyle głośno, żeby usłyszeli. Moja koleżanka, razem z moim kolegą, wymienili szybkie spojrzenia, aż w końcu gdzieś zniknęli. Czekałam cierpliwie... Na szczęście, nie trwało to długo. Wyrzucili do mnie lianę. Tak, byłam niezwykle ciekawa, skąd ją wytrzasnęli. Podskoczyłam do niej, jednak jej nie złapałam. Wysunęli się trochę i jeszcze trochę, żebym dosięgała, jednak... BAM! I spadli na mnie.
-POMOCY! - Krzyknęła.
-NA POMOC! - Dodał Arcee. Jednak nikt nie usłyszał...
<Layla?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz