wtorek, 30 sierpnia 2016

Od Alishy

Spacerowałam sobie spokojnie po terenach Stada Białego Kruka z uśmiechem. Dzień nie był za ciepły, wiał wiaterek a na niebie zbierały się deszczowe chmury i taką właśnie pogodę uwielbiałam. Skierowałam się do lasu, liście na drzewach falowały. Westchnęłam i zwolniłam, rozkoszując się spacerkiem. W końcu usiadłam nad strumykiem w cieniu, ułożyłam się pod drzewem i zmrużyłam oczy. Nagle usłyszałam odgłosy łap, a po chwili zza krzaków wyłoniła się wilczyca, był cała czarna z podpalanym białym, miała żółte oczy. Usiadłam i machnęłam głową w pozdrowieniu, to na pewno musiał być ktoś ze Stada Białego Kruka.
-Czy my się znamy? Jestem Alisha.
-Moje imię nie jest nikomu, do niczego potrzebne.
-Należysz do Stada Białego Kruka?
-Och... SBK... - Warknęła cicho, dlatego odsunęłam się od niej o nie zauważalne kilka centymetrów. - Oczywiście, że nie jestem podwładną tej głupiej Ice i Archera, którzy zabili moich rodziców.
Spojrzała na mnie z szalonym uśmiechem i rzuciła się na mnie z kłami i głośnym warknięciem, poczułam wielki ból i zobaczyłam ciemność.

THE END

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz