Byłam z rodzicami nad Strumykiem Paproci, gdzie odpoczywaliśmy po 
upalnym popołudniu. Było spokojnie, jednak w każdej rodzinie jest jakiś 
wkurzający wypierdek, który zawsze znajdzie sposób na zepsucie 
atmosfery. No a o kim mówię? Oczywicie Tailgate MUSIAŁ iść na tak zwany 
"tron" i zrobić swoje XD. Jednak po dłuższym czasie zarówno rodzice jak i
 moje rodzeństwo i ja, zrozumieliśmy, że mój brat-idiota dał nogę. Jak 
się okazało dał Syriuszowi 'łokieć pięta, nie ma klijęta' gdy go 
przyłapał, a potem pognał jak poparzony w głąb lasu. Razem z resztą 
rodziny zaczęłam szukać Tail'a, ale bez skutku. Postanowiliśmy się 
rozdzielić, rodzice nadal szukali po lesie, Arcee i Embry przy jego 
granicy z Doliną Silver, a ja i Syriusz w centrum. Po kilku minutach 
poszukiwań doszłam do wniosku, że się zgubiłam (jak to ja XD). Nagle 
przed oczami zobaczyłam coś czarnego, jakąś plamkę w oddali. Nie był to 
Tailgate, ale możliwe, że Syriusz. Bez dłuższych zastanowień 
potruchtałam przed siebie. Gdy byłam na tyle blisko by dotknąć futra 
wilka, okazało się iż nie był to mój brat. Syriusz był większy i 
bardziej masywny, niż ten który był przede mną. 
-Kim jesteś?! - krzykną wystraszony basior. 
-Przepraszam, nie chciałam Cię przestraszyć... - powiedziałam spokojnie - Mam na imię Viky. 
-Ja jestem Reyn. 
<Reyn?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz