niedziela, 7 sierpnia 2016

Od Archera CD Ice

Dobra... Okej... Dajcie mi... Złapać oddech... Jestem tatą. Wow! Jestem ojcem, mam dzieci. Jednocześnie nie mogłem w to uwierzyć i próbowałem cieszyć się tą chwilą, razem z dobrymi słowami Drugiego, zanim Pierwszy wtrąci swoje trzy grosze i zacznę panikować. A więc, mam dwójkę maluchów... Zaraz, zaraz... Wtedy pojawił się jeszcze jeden szczeniak. Tyle, że... Nie. Świat zatrzymał się w miejscu.
-Chyba będzie żyć.- usłyszałem głos medyka jakby zza mgły, wyraźnie było tylko słowo "żyć". Będzie żyć, wszystkie będą żyć. Mam rodzinę. Polizałem moją partnerkę, matkę moich dzieci, po pysku.
-Nasza Layla... Czy ona przeżyje?- szepnęła. Spojrzałem jej głęboko w oczy.
-Nie pozwolę by coś jej się stało.- powiedziałem przytulając się do niej.- Ani Jordanowi ani Astelle.- wadera uśmiechnęła się i przeniosła wzrok na nasze pociechy.
-Będzie dobrze.- odparła takim tonem jakby doskonale wiedziała, że tak ma być. Też to wiedziałem. Teraz maluchy spały smacznie u boku białej wilczycy. Ciągle patrzyłem na nie, nie mogłem uwierzyć, że to prawda. Ice robiła podobnie i  zauważyłem jaka jest zmęczona. Poród zabrał jej dużo sił.
-Może ty też się prześpij.- powiedziałem trochę zatroskany. Wadera potrząsnęła łbem jakby wzbudzając się z transu.
-T-tak.- mruknęła po czym głośno ziewnęła. Zaśmiałem się krótko. Ice położyła głowę na łapach i zamknęła oczy. Zetknąłem jeszcze na wejście do jaskini, na moją rodzinę. Są bezpieczni. Potem także zasnąłem.
< Ice? ;* >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz